niedziela, 20 września 2015

Rozdział 36 "Serowe chipsy"

Przeczytaj notkę pod rozdziałem.
Wow aż 0 komentarzy pod ostatnim rozdziałem :))))
_____________________________________

~Erin POV~

Wiedziałam, że to się stanie.
Luke siedział naprzeciwko mnie z łokciami opartymi na kolanach.
Ashton siedział na lewo ode mnie na sofie, wyglądał jakby było mu zbyt wygodnie.
Nikt się nie odzywał, Ashton patrzył na swój telefon, na nikogo z nas. Luke patrzył raz na podłogę raz na mnie, jakby oczekiwał, że to ja zacznę mówić pierwsza. To był ich pomysł spotkania tutaj.
- Więc? – zapytałam, mimo że wiedziałam o czym chcą rozmawiać. W porównaniu z nimi musiałam wyglądać na nerwową, siedziałam ciasno i moje ręce się wierciły. Chcą żebym teraz podjęła decyzję?
- Erin – Luke zaczął mówić i próbował się uśmiechnąć – Postawimy cię w tej sytuacji… znowu.
- Luke i ja obaj chcemy być z tobą, ale to oczywiste że oboje nie możemy, więc chcemy żebyś zadecydowała z którym z nas chcesz być – Ashton powiedział dosadnie. Kiedy spojrzałam na niego on wciąż patrzył na swój telefon. Luke przesunął się.
- Damy ci czas - Luke starał się złagodzić to co mówią – I żaden z nas nie będzie wredny na twój wybór.
Kłamstwo.
- Nie stracisz żadnego z nas jako przyjaciela, to już za długo trwa. I chcemy to zakończyć – Luke powiedział. Pokiwałam głową.
- Wiem. Wiedziałam, że to musi być zakończone – Luke uśmiechnął się kiedy się odezwałam. Ashton się nie ruszył.
Ale nie wiesz kogo wybierzesz.
Ashton, który jest zawsze dla ciebie, słodki i wrażliwy. Sprawia, że się śmiejesz a jego śmiech jest… zaraźliwy.
Ale jest i Luke. Luke nie ważne co zrobi, sprawia jakbyś była jedyną dziewczyną na świecie, jest opiekuńczy i traktuje cię jak księżniczkę.
- Dzięki Erin. Nie chcę wywoływać na tobie presji – Luke powiedział słodko.
- Jest okej.
Luke złapał moją dłoń, Ashton usiadł i zaczął poświęcać uwagę.
- Nie przejmujemy się tym kogo wybierzesz – powiedział.
- Hej hej – Ashton powiedział zabierając rękę Luke’a z mojej – Nie przekonuj jej. Erin, idź, proszę. Nie pozwól mu próbować się przekonać – rzucił spojrzenie Luke’owi.
Wstałam.
- Nie próbowałem jej prze-
- Zamknij się Luke – Ashton mruknął kiedy wyszłam z pokoju.

~*~

Myślę, że wybrałam najgorszy sposób wybrania kogoś. Przeglądając wszystkie zdjęcia, które zrobiłam naszej trójce.
Kiedy byliśmy tylko przyjaciółmi. Poszliśmy nad jezioro niedaleko nas w gorący dzień, huśtaliśmy się na linie i skakaliśmy z niej do wody. Pamiętam, że na początku nie chciałam iść bo było zimno. Luke i Ashton byli już w wodzie i Luke zaoferował mi swoją dłoń. Głupia złapałam ją i próbował wciągnąć mnie do wody. Chciałam przybić moje stopy do ziemi, ale nie zauważyłam, że Ashton wyszedł z wody i skradał się za mną. W jednej sekundzie znalazłam się w wodzie.
Nie mogłam przestać się uśmiechać na to wspomnienie. To było życie, którego chciałam. Będę miała jedną niezręczną przyjaźń przez to, że wybiorę drugiego.
- Erin… co robisz? – podniosłam wzrok i zobaczyłam, że Ashton stoi nade mną. Siedziałam na korytarzu z nogami podciągniętymi pod brodę.
- Przeglądam stare zdjęcia, pamiętasz to? – pokazałam mu zdjęcie naszej trójki, jak mamy twarzy przytknięte do siebie. Oczy Luke’a były zamknięte a Ashton wytknął język. Uśmiechnął się gdy je zobaczył.
- Pamiętam – powiedział smutno. Nikt z nas się nie odezwał – Hej, chcesz smoothie?
- Myślałam, że nie ma być żadnego przekonywania? – zapytałam w żarcie.
- Powiedziałem, że Luke ma nie przekonywać, nie obaj. A ja tego nie robię, nie muszę. Prawda? – nie odpowiedziałam. Nie mogłam. Gdybym to zrobiła to by było jasne, że podjęłam swoją decyzję, więc tylko się podniosłam – Okej. Niedaleko jest dobry bar.
- Super, mają tam jedzenie? Trochę głoduję – zapytałam kiedy wyszliśmy na zewnątrz.
- Wierzę, że mają nachos i chipsy i jakieś tam podobne rzeczy – Ashton powiedział drapiąc się po głowie.
- Idealnie. Nie masz teraz próby? – zapytałam na co pokiwał.
- Kto by się przejmował, nie ma żadnych zmian co do piosenek. To był jedyny moment kiedy mogę spędzić z tobą czas… bez Luke’a – wzruszył a ja się uśmiechnęłam.
- Zabiją cię.
- No cóż. Nie powinniśmy mieć takiej obsesji na punkcie pracy, powinni też spędzać miło czas i odkrywać państwo.
- Powinieneś brać to bardziej na poważnie Ashton. Wracając do tego miłego spędzania czasu, wczoraj byliśmy na siatkówce plażowej! – powiedziałam.
- Nie podobało się – dąsał się. Zatrzymaliśmy się przed Zest, bar owocowy i zajęliśmy dwa miejsca. Ashton zamówił nam serowe chipsy i dwa jagodowe smoothie.
- Calum powiedział mi że myślisz nad odejściem – Ashton powiedział a moje oczy się rozszerzyły.
- Calum! - powiedziałam - Mówiłam mu, żeby nikomu nie mówił. Chciałyśmy wam same powiedzieć.
- Wiem, powiedział, że powiesz to kiedy się o tym dowiesz – Aston powiedział zabierając włosy ze swojej twarzy.
- Jesteś zły?
- Nie zły tylko… zawiedziony. Tak myślę. Nie chcę żebyś jechała, nie będzie tak samo. Ty i Josie tak jakby… rozpraszacie to napięcie. I myślę, że jedziesz stąd przez tą całą sytuację.
- Jeden z powodów – zaśmiałam się kiedy wręczono nam zamówienie – Ale tęsknie za domem, szkoła się znowu zaczyna. Wiem, że nie masz tego problemu ale to mój ostatni rok i chcę dobrze wypaść.
- Tak. Trzeba coś z tym zrobić. Luke uczy się podczas trasy.
- Myślę, że nie mogę tego zrobić – przyznałam – Za dużo stresu tutaj.
- Więc kiedy-
- Erin Thomas – odwróciłam się a tam stał Michael.
- Tak?
- Zostałem poproszony, żeby cię eskortować – powiedział formalnie. Zaczęłam się śmiać.
- Czemu nie jesteś na próbie? – Ashton zapytał.
- Mógłbym zadać to samo pytanie Panie Irwin – Michael jest dziwny.
- Opuściłem.
- Wygląda na to, że ja też – wyszczerzył się – Chodź ze mną Erin – Michael wyciągnął rękę a ja się podniosłam.
- Nie skończyliśmy! – Ashton powiedział.
- Sorry Ash, myślę że nie mogę odrzucić tej oferty – powiedziałam i złapałam rękę Michaela – Więc gdzie idziemy? – zapytałam kiedy trochę odeszliśmy.
- Zostałem poproszony przez Pana Hemmingsa, żeby zabrać cię od hipokryty Irwina do niego. To były jego dokładne słowa – Michael powiedział.
- W porządku. Dokąd idziemy? – zapytałam.
 - Ah. Zostałem również poproszony, żeby zawiązać ci oczy.
- Okej, pewnie – powiedziałam kiedy zawiązał bandanę na moich oczach. Pozwoliłam mu prowadzić mnie przez trzy minuty ciszy – Jesteśmy już prawie? – zapytałam w końcu.
- Erin, wiesz jak wolno idziesz? – zapytał.
- Cóż, nie widzę dokąd idę!
- To będzie kilka kolejnych minut – powiedział i zaczął prowadzić mnie w dół schodów – Ostrożnie – powiedział łapiąc mnie za obie ręce i prowadząc na dół – Jesteśmy – powiedział kiedy szliśmy prosto. Mogłam powiedzieć, że wciąż byliśmy na zewnątrz.
- Okej, nie mogę iść dalej z tobą, ale idź prosto i Luke cię odbierze.
- Okej – powiedziałam lekko przestraszona. Szłam i się zatrzymałam, chciałam żeby ktoś mi powiedział co mam dalej robić. Chciałam zdjąć moją opaskę i zobaczyć co się dzieje. Miałam nadzieję, że to nie jakiś głupi kawał Michaela.
Poczułam jak bandana się rozluźnia, ktoś ją odwiązuje.
- Erin. Możesz otworzyć oczy – Luke powiedział. Jego głos był kojący. Mimo, że nie miałam już bandany na oczach, to wciąż miałam zamknięte oczy jakby miały takie być.
- Okej – powiedział otwierając oczy.
Nagle wspomnienia wróciły.
- Luke to jest dokładnie jak mo-
- Siódme urodziny?
To był mały ogród, imprezka herbaciana, gdzie niegdzie porozstawiane małe świeczki. Lampiony na moich urodzinach były wszędzie na ogródku i Luke zrobił to samo. Setki marchewek i ogórków było na stole. Kolorowe napoje były przy białych talerzykach i sztućcach.
- Nikt nie przyszedł poni-
- Powiedziałem, że wręczę twoje zaproszenia za ciebie, ale tego nie zrobiłem ponieważ nie chciałem żeby ktoś inny był twoim przyjacielem? Dokładnie – uśmiechnął się.
Dlaczego to zrobił?
- To dokładnie to samo bo jesteśmy to tylko my.
- Sposób który wolałem – Luke wyszeptał z rękoma na mojej talii, patrząc prosto w moje oczy. Chciałam go pocałować, ale się odezwałam.
- Dlaczego?
- Dlaczego co?
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Ponieważ po tym jak z tobą rozmawialiśmy – Ashton i ja – patrzyłem na stare zdjęcia na laptopie jakie miałem. I spojrzałem na to zdjęcie, które mama zrobiła nam na tej imprezie. Oboje wyglądaliśmy szczęśliwie mimo, że ty płakałaś bo nikt nie przyszedł i pomyślałem, że to wspomnienie o którym nie chcemy zapomnieć – uśmiechnął się.
- Też patrzyłam na stare zdjęcia – uśmiechnęłam się – Ale nie na aż takie.
- Mam nadzieję, że nie jadłaś za dużo z Ashtonem bo mam to samo ciasto kiedy miałaś siedem lat – Luke powiedział pokazując mi stół.
Zaśmiałam się.
- Mieliśmy cztery kawałki tego ciasto.
- Chcesz odnowić to wspomnienie? – zapytał.
- Jesteś pewien, że to nie jest próba przekonania mnie, żebym wybrała ciebie? Ponieważ jestem pewna, że Ashton powiedział że tego nie można robić – zapytałam ale teraz żałuje. Przestał się uśmiechać.
- Nie. Nie próbuję tego robić. Ashton mnie nie kontroluje, jakbym chciał to bym to zrobił – zaczął bawić się swoją koszulką – Tym razem, na tym przyjęciu będzie więcej osób, nie tylko ty i ja.
Kiedy to powiedział, reszta grupy weszła, włącznie z One Direction.
- Dziękuje – powiedziałam cicho. Spojrzałam na to wszystko co zrobił i na to że wszyscy tutaj są, byłam szczęśliwa. Naprawdę chciałam żeby to był tylko on i ja.
____________________________
Za tydzień koniec opowiadania.
W sobote pojawi się rozdział 37 a w niedziele epilog.
WOW aż 0 komentarzy pod ostatnim rozdziałem :)
Rekordy normalnie.
Nie tłumaczę tego dla siebie, ja to robię dla Was.
Nadal nie mam laptopa i ciężko mi dodawać rozdziały ale wy widocznie tego nie doceniacie. Teoretycznie mogłabym to wszystko rzucić i nie dodawać rozdziałów.
Afraid najprawdopodobniej zostanie zawieszone na czas nieokreślony. Moja wena do tłumaczenia spada, nie ma komentarzy. Ani tu ani tam. Widocznie powinnam rzucić tłumaczenie bo nie jestem w tym dobra. No cóż. Więc najwyżej pozostaje mi to wszystko rzucić.
Wiem, że macie mnie też dość. 
Bo ile można narzekać nie?
Jeżeli są tu jacyś fani The Tide to zapraszam na moje preferences po angielsku na Wattpad.

2 komentarze:

  1. Ej, Jula! Nie mam cię dość, słońce.
    I wow, nieźle, że to zaraz koniec 😲
    W sumie myślałem, że to będzie wcześniej, jak tam wybrała Luka cnie
    I plis, wiadomo, że go wybierze. (niestety😭)
    Ale tak to awh, to odtworzenie jej urodzin, jak słodko ❤
    Idealnie hahah 😁
    Ty nie masz weny na tłumaczenie, a ja na komentarze xd
    Wgl ostatnio jestem wielkim leeeniem.
    Ale wiesz, w sumie ten ff jest fajny, czasem niezrozumiały, jak się czyta dialogi, ale tak to mi się ogólnie podoba.
    Taki niby zagmatwany, ale ciekawy na swój sposób.
    I jesteś świetna tłumaczką, nie musisz się martwić x
    I powodzenia w tłumaczeniach i we wszystkim Jul ❤🌸


    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś świetna w tłumaczeniu! Nie gadaj głupot! Ja przez całe wakacje nie miałam komputera, ale wszystko nadrobiłam dzisiaj :D (wcale się nie chwalę XD).
    A nie którzy po prostu mają lenia i nie chce im się komentować mimo, że czytają i im się podoba :(
    No cóż. Trochę szkoda, że już w niedzielę będzie epilog. Na serio wkręciłam się w to opowiadanie, ale cóż. Nic nie trwa wiecznie.
    Pewnie potem przerzucę się na Afraid, o ile będziesz je dalej tłumaczyć. No nic.
    Życzę weny, powodzenia w szkole, dobrych ocen i w miarę dużo czasu dla siebie :)

    OdpowiedzUsuń