sobota, 28 marca 2015

Rozdział 13 "Więc ten dom jest nawiedzony"

~Erin POV~

- Nudzę się, myślę że mógłbym się zabić – Luke jęknął siedząc na krześle w moim pokoju.
- W porządku – wymamrotałam czytając magazyn, który znalazłam w holu pod schodami.
- Erin! – Luke krzyknął i się spojrzałam – Przynajmniej udawaj, że się przejmujesz!
- Przejmuję. Aktualnym strachu w Nowym Yorku – zaśmiałam się patrząc z powrotem na gazetę.
- Jest coś tam interesującego? – zapytał patrząc przez moje ramie.
- Nie – powiedziałam odsuwając się.
- Dawaj, coś musi – Luke jęknął. Calum wszedł do pokoju.
- Widzieliście Sophia’e albo Josie? – zapytał patrząc z Luke’a na mnie. Potrząsnęłam głową.
- Nie, czemu? – Luke zapytał.
- Gramy w chowanego i one są dobre w to – Calum zaśmiał się.
- Oh mogę zagrać! – Luke zapytał.
- Um, sorry ale nie Lukey – Calum uśmiechnął się i wyszedł z pokoju.
- Erin? – Luke westchnął.
- Tak.
- Możemy coś porobić.
- Robię coś.
- Coś razem.
- Na przykład co?
- Nie wiem. Jest coś w Twojej gazecie co możemy zobaczyć, coś interesującego?
- Właściwie – powiedziałam wracając kilka stron – Jest coś tutaj.
- Świetnie! Nie ważne co to, zabierasz mnie tam dzisiaj – uśmiechnął się – Idę i wezmę prysznic.

~*~

- Więc ten dom jest nawiedzony? – Luke zapytał kiedy staliśmy przed Białym Domem. Dom był prawie pomarańczowy, framugi okien były połamane i jedna wisiała z nawiasu.
Trawa przed domem była zarośnięta i żółta. Dachówka była połamana i spadała, stos drewnianych desek na nim. Przez okno można było zobaczyć pusty pokój z ciemnym, zimnym kominkiem.
Wyglądał na nawiedzony, wszystko, z wyjątkiem drzwi. Były idealnie normalne. Wielka drewniana framuga drzwi z wygładzoną złotą klamką i błyszczącą skrzynką na listy.
Wyglądał prawie… zapraszająco?
- Tak, czytałam o nim – odpowiedziałam – Najwyraźniej jest nawiedzony, ale każdy dom w którym ludzie nie mieszkali od dawna jest nazywany ‘nawiedzonym’ – zaśmiałam się z zabawnym uczuciem w brzuchu.
- Te drzwi nie wyglądają na stare – Luke powiedział zwyczajnie.
- Może próbują wyglądać na lepsze, żeby ludzie to kupili, zaczynają od drzwi.
- Wątpię w to… - powiedział cicho – Więc wchodzimy?
- Jeśli tylko chcesz – powiedziałam, nie chcąc tam wchodzić.
- Nie nie, to Twój wybór – Luke powiedział.
- Luke, poprosiłeś mnie żebym gdzieś Cie zabrała. Znalazłam ten dom w magazynie i Cię tu zabrałam. Chcesz iść czy nie?
- Tak – Luke powiedział i zaczął iść. Gruby mech i złamany beton to jest to na czym staliśmy.
Luke zapukał w drzwi i się odsunął. Nie było odpowiedzi. Więc zapukał ponownie.
- Nikt tu nie mieszka! – powiedziałam do niego.
- Nigdy nie wiesz, jeśli ktoś tu mieszka, nie będzie szczęśliwy z tego, że ktoś chodzi po jego domu – Luke powiedział pukając po raz trzeci. Brak odpowiedzi – Teraz możemy wejść.
Pchnął lekko wielkie, drewniane drzwi z łatwością. Salon był pusty ze schodami na środku. Cały dom wyglądał na szary od środka.
Weszliśmy do pokoju i drzwi zamknęły się mocno za nami. Echo rozległo się po pokoju przez co Luke złapał moją rękę. Uścisnął moją dłoń i przeplótł nasze palce.
- Myślę, że powinniśmy iść – Luke powiedział. Nagłe skrzypnięcie doszło z sufitu. Luke i ja tam spojrzeliśmy. Coś się tam ruszało, przez co deski podłogowe skrzypiały.
Coś porywistego zaszło od lewej. Poryw uciekł przez pustą podłogę blisko naszych stóp.
Kolejne skrzypnięcie doszło ze schodów.
- Myślę, że powinniśmy iść – Luke wyszeptał ponownie ściskając moją dłoń.
- Chodźmy – powiedziałam ciągnąc go do salonu. Weszliśmy do czegoś co musi być kuchnią. Podłoga była zabarwiona i śmierdziało gazem. Korek w rogu pokoju czasami wydawał odgłos. Mała iskra wychodziła z niego.
- Zobacz Luke. To jest jak ‘duch’ próbujący wywołać ogień.
- Przestań Erin – pisnął – Naprawdę się boję.
Poszliśmy do kolejnego pokoju. Zamarłam w drzwiach. Był mały. Ciemny. Były obrazy. Setki małych obrazków chłopców i dziewczyn, mężczyzn i kobiet, dzieci i niemowląt, wszystko czarno-białe. Ktoś przejechał po nich czerwonym markerem, malując krzyżyki na ich twarzach. Niektóre oczy były wydrapane i setki z nich leżały podarte na podłodze w rogu obok małej lampki.
- Co… to… do….kurwy… jest? – Luke zadrżał – Erin. My. Musimy. Stąd. Uciekać. Natychmiast – zażądał, cień zamigotał z tyłu pokoju. Ktoś tu był.
Pokiwałam a on pociągnął mnie za rękę. Coś albo ktoś uderzało w ściany. Luke przebiegł przez kuchnie i korytarz. Skrzypienie ze schodów robiło się szybsze i głośniejsze.
Luke grzebał się z zatrzaskiem drzwi. Hałasy za nami stawały się głośniejsze i coraz bliższe. Nie chciałam się odwracać bo tam ktoś był.
Drzwi się otworzyły i wszystko było ciche.
Dom prawie opadł. Luke i ja staliśmy na ganku oddychając ciężko. Spojrzałam na niego, jego twarz była pełna strachu i ulgi. Spojrzał się na mnie i położył rękę wokół moich ramion.
- Następnym razem jak będziesz chciała mnie zabrać w ‘interesujące’ miejsce, najpierw mi powiedz co to jest – powiedział zmęczony. Oboje zaczęliśmy się śmiać.

~*~

- To wątpliwe wiesz, kocham ją od lat. Mam wszystkie jej albumy i znam jej wszystkie piosenki. Ale czy bym ją przeleciała? To jest pytanie Ashton.
- To nie wątpliwe, jesteś dziewczyną, to dziewczyna i to Taylor Swift – Ashton wywrócił oczami jak weszliśmy na korytarz hotelowy razem.
- To, że obie jesteśmy kobietami nie oznacza że nie chciałabym – zachichotałam – I także, ponieważ wszyscy nie mówią o niej z powodu całej… Haylor... Nie oznacza, że muszę.
- Okej, w porządku, kolejny. Brad Simpson, przeleciałabyś czy nie?
- Co za pytanie, tak! – krzyknęłam. Minęliśmy róg i wpadliśmy na Luke’a.
- Co się dzieje? – Luke zapytał patrząc między Ashtona i mnie. Spojrzałam na Luke’a, przypominając jak rano trzymał moją dłoń jakby to była ostatnia rzecz na świecie.
- Gadamy o ruchaniu – powiedziałam prawie śmiejąc się.
- Siebie wzajemnie – Ashton powiedział wzruszając – I jak słyszałeś przed chwilą, Pani Thomas przeleciałaby mnie – uśmiechnął się i pociągnął mnie za rękaw do windy.
Spojrzałam na twarz Luke’a za nim drzwi się zamknęły. Jego niewinna, piękna twarz.
Chwila, ew, piękna…?
Luke nie jest piękny.
On jest um… przystojny.
Tak myślę.
- Czemu to powiedziałeś?!
- Możesz być pewna, że Luke Cię lub-
- Jestem, powiedział mi – powiedziałam stanowczo.
- Ale to nie powstrzyma mnie przed dokuczaniem mu – Ashton zachichotał pocierając moje włosy – Wyluzuj Erin, jestem pewny, że wie że żartowałem.
- Ponieważ szeroko otwarte usta i zszokowany wzrok pokazuje, że nie? – potrząsnęłam głową.
_____________________
W sumie to nie mam co pisać bo nie wiem co.
Wszystkie Directioners trzymajmy się razem :(
Nie wierzę, że Zayn odszedł z One Direction. 
Ale nie bede tutaj tego pisać.
Mam nadzieje że rozdział sie podobał.
Do kolejnego x

sobota, 21 marca 2015

Rozdział 12 "Chodzisz po auta i złoto a ja Cię po prostu zabijam"

~Erin POV~

- Nie zapytałam wczoraj Ashton, ale jak wypadł wasz występ? –zapytałam siadając między nim i Calumem na sofie. Luke i Calum grali w GTA na siebie. Mimo okropności gry, uwielbiałam.
- Było naprawdę dobrze, dzięki! Nie wiele zostało tutaj. Mamy znowu dwa jutro – powiedział uśmiechając się do mnie.
- To dobrze, przyjdę na jutrzejsze – klepnęłam go w plecy i próbowałam zostawić to co było rozsądną ilością przed zapytaniem czy mogę zagrać kolejna.
- Pewnie, możesz zająć moje miejsce – Calum powiedział wychodząc z pokoju.
Podążałam za człowiekiem Luke’a na ekranie, nie zdawał sobie sprawy aż pojawiłam się za nim z pistoletem i przestrzeliłam jego plecy siedem razy.
- Oh, nienawidzę z Tobą w to grać Erin – Luke jęknął rzucając swojego pada.
- Dlatego, że zawsze wygrywam. Chodzisz po auta i złoto a ja Cię po prostu zabijam i biorę to co zarobiłeś. Proste – wyszczerzyłam się.
- To nie jest sposób w jaki się powinno grać – zaczął się śmiać trzęsąc głową.
- Okej, ja idę – Ashton powiedział podnosząc się.
- Nie, czekaj – Luke powiedział. Ashton zatrzymał się – Mam pytanie.
- Tak?
- O Waszym związku…
- Umm okej – powiedziałam patrząc z Luke’a na Ashtona.
- To nic wielkiego, takie przypadkowe – Luke wzruszył i zaczął grać dalej.
- Tak? – Ashton powiedział ostrożnie przybliżając się do mnie.
- To po prostu… - Luke spojrzał w dół.
- Luke po prostu nam powiedz – zażądałam.
- Nigdy nie widziałem Was całujących się – Luke powiedział to patrząc się prosto na mnie.
- Cóż, oczywiście że się całowaliśmy – powiedziałam mocno na niego patrząc.
- Ale wiesz – Ashton kontynuował – Nie robimy tego publicznie, nie jesteśmy wielkimi fanami tego – wzruszył.
- Więc tak?
- Pewnie – pokiwałam.
- To nie jest dobrze określona odpowiedź? – Luke zapytał.
- Luke, chcesz żebyśmy Ci to następnym razem nakręcili? – Ashton powiedział a ja spojrzałam na niego z szerokimi oczami.
- Nie, nie musicie tego robić, po prostu się teraz pocałujcie – Luke uśmiechnął się patrząc na mnie.
Czemu on to robi? Na pewno nie chce żebyśmy się pocałowali?
- W porządku – Ashton powiedział odwracając się do mnie.
Pokazałam ustami ‘co?’ do niego a on wzruszył ramionami jakby mówił, żeby to po prostu zrobić.
Mogłam poczuć wzrok Luke’a na sobie. Ashton oblizał swoje usta. Zamknęłam oczy i po chwili usta Ashtona były na moich.
To było…
Coś.
Coś małego, ale nie zaprzeczajmy, bo coś tam było.
Odsunęłam się i natychmiast wstałam i wyszłam. Wiedziałam, że oboje się na mnie patrzą, ale nie mogłam z nimi rozmawiać po tym.
Nie po tym jak coś poczułam.

~*~

Obudziłam się podekscytowana. Nie byłam pewna dlaczego. Oglądałam dzisiaj znowu występów chłopców.
Powędrowałam do kuchni gdzie Michael, Luke, Calum i Sophia siedzieli przy śniadaniu.
- Trochę wcześnie dla Was, że już jesteście na nogach – uśmiechnęłam się wskakując na krzesło i wsypałam sobie płatki do miski.
- Jesteś w lepszym humorze dzisiaj – Luke powiedział ponuro. Wszyscy włącznie ze mną spojrzeli na niego. Chrząknął i wrócił z powrotem do swojego jedzenia.
- Mamy występ o w pół do pierwszej – Calum powiedział patrząc ze znużeniem na Luke’a – Mówiąc to, powinniśmy iść na próbę dźwiękową. Widzę waszą dwójkę potem? – pokiwał wychodząc z pokoju, Luke i Michael za nim podążyli.
- Cóż to nie było niezręczne – powiedziałam, wywracając oczami.
Czemu Luke przerabia te rzeczy?
- Pocałowałaś Ashtona – Sophia powiedziała.
- Co?!
- Myślałam, że to był plan zdobycia Luke’a? – powiedziała szorstko.
- To plan, Luke poprosił o pocałunek – powiedziałam.
- Co? To…dziwne.
- Cóż, on jest trochę dziwny – zakpiłam.
- Więc?
- Tak?
- Jak to jest… wiesz… całować Ashtona?
Zamarłam. Nie powinnam jej mówić.
- Nic specjalnego – skłamałam.
- Naprawdę?
Nie.
- Tak – wzruszyłam nie patrząc na nią.
- To szkoda – westchnęła – Chodź, musimy się przygotować na pierwszy występ.

~*~

~Luke POV~

Występy zawsze powodują u mnie dobry humor.
Kocham patrzeć na wszystkich oglądających nas, wiwatujących i uśmiechających oraz śpiewających z nami, to oczyszcza mój umysł.
Nie wiem, byłem zdenerwowany patrząc na Erin i Ashtona całujących się. Wiem że o to poprosiłem, ale nie byłem pewny że to się wydarzy. Ich związek jest dziwny, inny, jest jakby nie był prawdziwy.
Mój związek.
Z Hope. Ciężko myślałem czy to można jeszcze nazwać związkiem.
Nigdy jej nie widzę. Nigdy nie piszemy. Kiedy jesteśmy razem, rozmowa jest sucha. Ona zawsze chce być gdzie indziej.
- Luke! – Ashton powiedział,  jakby był zaskoczony widząc mnie – Gdzie… idziesz?
- Gdzie my chodzimy po występach, do naszego pokoju…? – powiedziałem.
- Oh, myślę że robią jakieś malowanie czy coś w naszej przebieralni. Ale One Direction powiedzieli, że możemy użyć ich. Calum i Michael chcą tam iść – Ashton kiwnął niezręcznie w stronę ich pokoju.
- Jesteś pewien? – powiedziałem – Brzmisz zakłopotanie. To kawał?
- Nie nie, nie kawał. Po prostu próbuję być pomocny – powiedział uśmiechając się – Idę się teraz zobaczyć z Erin – powiedział i minął mnie.
Okej.
To było dziwne.
Przeszedłem obok naszej przebieralni, prosto w kierunku One Direction. Mam nadzieję, że nie czeka mnie żaden kawał.
Zwłaszcza dlatego, że będę musiał wykonać im też kawał a moje pomysły są gówniane.
Zaśmiałem się do siebie i otworzyłem drzwi.
- Dawaj Zayn, po prostu mnie pocałuj, Luke się nie przejmie – Hope powiedziała podążając za Zaynem po pokoju.
- Hope nie, nie chcę Cię pocałować i jakbym to zrobił to byłoby źle. Lubię Luke’a i myślę, że ty też powinnaś – Zayn powiedział stanowczo.
- Oh dawaj, nie lubiłam Luke’a od kilku tygodni. Jestem tu tylko, żeby Cię widzieć – Hope powiedziała żałośnie.
- Hope, myślę że powinnaś wyjść – Zayn powiedział.
- Nie dopóki nie dostanę mojego buziaka! – Hope powiedziała flirtując.
- Nie Hope – wszedłem do pokoju – Naprawdę myślę, że powinnaś wyjść – oboje Zayn i Hope odwrócili swoje twarze w moją stronę.
Zayn spojrzał przepraszająco podczas kiedy Hope stała twardo z rękoma na biodrach.  Podeszła do mnie i stała naprzeciwko. Byłem wyższy od niej.
- Odejdź, teraz – powiedziałem. Rzuciła mi szybki fałszywy uśmiech i wyszła z pokoju. Mam nadzieję, że to ostatni raz jak ją widzę.
- Koleś, przepraszam Luke. Nie wiem ile słyszałeś, ale na nic nie pozwoliłem. Nie mógłbym – Zayn powiedział.
- Oh nie, słyszałem. Jest okej – uśmiechnąłem się słabo.
- Przepraszam – powiedział.
- Jest dobrze, muszę iść i z kimś porozmawiać.

~*~

Wziąłem głęboki oddech. Co jeśli ona nie chcę ze mną gadać. Byłem dla niej chamski rano.
Ale muszę spróbować.
Będę żałował, jeśli tego nie zrobię.
Otworzyłem drzwi do pokoju dziewczyn. Erin siedziała na łóżku bawiąc się telefonem.
- Luke! – wyglądała na speszoną jak wszedłem. Włożyłem dłoń we włosy. Wyglądałem strasznie.
- Ja… Ja… Ja przepraszam… Nie powinienem tu być… Po prostu – potrząsnąłem głową.
- Co się stało? – zapytała i usiadłem obok niej.
- Skończyłem z Hope – powiedziałem zaciskając usta w kreskę.
- Przykro mi – powiedziała kładąc rękę na moich plecach. Prawie podskoczyłem czując jej dotyk.
- Nie. Nie bądź. Potrzebowałem.
- C-co się stało? – zapytała.
- Mogę powiedzieć, że to prowadziło donikąd, potem zobaczyłem ją jak próbowała coś z Zaynem. Oczywiście Zayn jej nie pozwolił, ale wiesz, wciąż próbowała – wzruszył.
- Oh, naprawdę mi przykro Luke.
- Erin, byłem zły na Ciebie – czemu to powiedziałem.
- Oh, przepraszam.
- Byłem na Ciebie zły – wstałem i byłem twarzą prosto na nią. Nie spojrzała na mnie – Nie wiem nawet czemu.
Odszedłem znowu przeczesując włosy.
- Ja po prostu – zatrzymałem się, spojrzała się na mnie – Jestem zły – oblizała usta. Wyglądała na trochę przestraszoną – Jestem zły kiedy widzę Cię z Ashtonem – wróciłem do niej – Wiem, że to szalone i nie powinienem. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. On jest moim najlepszym przyjacielem. Jest moim kolesiem z zespołu. Ale.
Nie mogę tego powiedzieć.
Jest zbyt wcześnie.
- Lubię Cie Erin, bardzo Cię lubię.
Gapiła się na mnie, nic nie mówiąc. Mogłem poczuć jak moje oczy robią się mokre.
- Pocałuję Cię teraz okej? – powiedziałem.
- Okej – powiedziała i owinęła swoje ręce wokół mnie. Przywarłem swoimi ustami do jej.
To było dobre.
To było świetne.
Czułem się wolny.
Bardzo jej chcę.
Potrzebuję jej.
____________________
Aww, ta końcówka >>>>
Ciekawe jak dalej się potoczą ich losy, macie jakieś pomysły?
Trochę mnie zasmuciło to, że pod ostatnim rozdziałem było tylko 6 komentarzy... Dlaczego? Nie podobał Wam się rozdział?
Chciałam dodać rozdział teraz w środę albo wtorek, ale nie wiem. 30 komentarzy i rozdział w środę? 
Komentujcie cokolwiek, Wasz user albo nawet zwykłe 'fajny'.
Na Wattpad zaczęłam 'pisać książkę' nie wiem jak to nazwać nawet. Nazywa się 'Nothing Wrong' może ktoś coś kojarzy. Będę ją uaktualniać codziennie lub co dwa dni. Jak chcesz zacząć czytać to TUTAJ jest
No to do kolejnego xx

niedziela, 15 marca 2015

Rozdział 11 "To wtedy kiedy jestem wokół Ciebie"

~Erin POV~

- Ashton! Nie musimy udawać już, że się spotykamy, wiem że Luke mnie lubi! To zadziałało! – wtargnęłam do pokoju Ashtona szeroko się uśmiechając.
- C-co? – powiedział siadając, jego włosy były potargane, jak i jego łóżko. Wyglądał jakby spał ale było w pół do piątej.
- Wiem, że mnie lubi, więc możemy przestać? – zapytałam siadając na rogu łóżka.
- C-cóż nie musimy teraz? -  powiedział w pytaniu.
- Czemu nie? – zapytałam.
- Um, myślę że będzie zmieszany jeśli teraz zerwiemy? – zatrzymał się na chwilę – Tak, to będzie dziwne jeśli nagle zerwiemy. B-będą pytania i myślę, że nie powinniśmy teraz.
- Więc mamy kontynuować? – wiedziałam że tak będzie, ale nie wiedziałam że Ashton będzie się tak przejmował.
- Tak, nawet jeśli zerwiemy, Luke wciąż ma Hope.
- To prawda.
- Powiem Ci – Ashton uśmiechnął się kładąc rękę wokół mnie – Zostaniemy razem dopóki Luke i Hope nie zerwą? Okej?
To nie tego chciałam.
- Okej – pokiwałam.
- Dzięki mała – zachichotał, podnosząc mnie i rzucając na łóżko. Wspiął się nade mnie i usiadł, nasze twarze dzieliły centymetry.
Patrzyłam jak oblizuje swoje usta, nie, nie, nie, to nie może się stać. Czułam jak się przybliża.
- Hej Ashton mogę pożyczyć- Luke wszedł do pokoju, przestał mówić kiedy zobaczył Ashtona i mnie. Wtedy westchnął, potrząsnął głową i odszedł.
Odsunęłam Ashtona i usiadłam.
- Masz racje, lubi Cię – Ashton powiedział cicho.
- Już nie – wymamrotałam, ale nie słyszał tego.

~*~

- Więc jutro mamy występ – Michael powiedział kiedy usiedliśmy wokół w kółku na obiad – Nawet dwa – uśmiechnął się do chłopaków – Jeden popołudniu a drugi wieczorem, ale mamy próbę dźwiękową praktycznie cały dzień co jest nudne dla Was dziewczyny, więc nasza czwórka – zaczął się jeszcze bardziej uśmiechać – Zaplanowaliśmy dla Was wycieczkę.
- Pracowaliśmy nad tym, auto będzie tutaj żeby Was odebrać o w pół do dziesiątej i nie powiedzą Wam gdzie jedziecie. Po prostu ubierzcie ubrania – Ashton powiedział.
- Ubrać ubrania?! – zaśmiałam się – Dobra informacja!
- W porządku, ubierzcie ładne ubrania – wzruszył.
- To dobry pomysł, dziękujemy chłopaki – Sophia powiedziała.
- Tak miło, ale um, czemu? – powiedziałam.
- Cóż, Brytania ma wiele do zaoferowania i chcieliśmy żebyście dobrze spędziły czas – Michael powiedział i wyjął siatkę z ptasim mleczkiem – Więc dzisiaj na deser mamy s’mores.*
Rzucił ciastka i ptasie mleczko do środka kółka.
Wymieniłam szybko kontakt wzrokowy z Josie. Wiedziałam, że myśli o tym co ja.
Jaki był haczyk?

~*~

Pomieszczenie brzęczało, światła świeciły tu i tam, słyszałam jak moje imię było wywoływane.  Ludzie zaczęli krzyczeć kiedy weszłam na scenę.  Nie mogłam nic zobaczyć, ale oni mogli mnie zobaczyć. Zamknęłam oczy i-
- Erin – Ashton wyszeptał szturchając mnie – Erin musisz się teraz obudzić – lekko się uśmiechnął kiedy otworzyłam oczy.
- Miałam sen – wymamrotałam śpiąco.
- Wiem, przepraszam – powiedział lekko pocierając moje włosy – Muszę iść, nie miałem zostać Cię budzić. Widzimy się potem okej? – uśmiechnął się, pokiwałam i szybko wyszedł z pokoju.
Reszta dziewczyn powoli się budziła przez budziki.
- Dobry – powiedziałam kiedy się obudziły. Ashton obudził mnie przed nimi.
Słabo uśmiechnęły się do mnie, ale nic do mnie nie powiedziały. Usiadłam na rogu łóżka i zobaczyłam na moje wiadomości.

‘Miej dobry dzień ;)’ – od Caluma.

‘Widzimy się wieczorem’ – od Michaela.

‘Tęsknie za Tobą!’ - od Ashtona.

‘Pamiętasz to?’ – Luke wysłał mi zdjęcie nas jak jeździmy na rolkach, lata temu. Mieliśmy pocięcia i siniaki na nogach i rękach i byliśmy blisko, uśmiechający się do siebie, jakby to był najlepszy czas jakie mieliśmy.

‘Tak! Skąd to masz?’- odpisałam Luke’owi.

‘Moja mama mi to pokazała, było na jej telefonie : ) Podekscytowana dzisiejszym dniem?’ – od razu odpowiedział.

‘Jestem pewna, ze gdybym wiedziała co to będzie to bym była bardziej’

‘Haha prawdopodobnie’

- Erin, gotowa do wyjścia? – Sophia zapytała. Rozejrzałam się i byli już przygotowani.
- Tak, chodźmy! – powiedziałam. Zjechaliśmy windą na dół nic nie mówiąc, ale mogłam powiedzieć że każda z nas planuję swój idealny dzień w głowie.
Drzwi windy się otworzyły i wyszłyśmy do wejścia.
- Skąd mamy wiedzieć, który jest nasz? – Hope zapytała, brzmiąc jakby wolała robić coś innego niż to.
- Hope, Sophia, Josie i Erin? – wysoki facet noszący okulary przeciwsłoneczne podszedł do nas trzymając zieloną parasolkę.
- To my – powiedziała Sophia.
- Jestem John, wasz kierowca na dzisiaj, proszę podążać za mną – uśmiechnął się.
- Mógłbyś nam powiedzieć dokąd jedziemy? – zapytałam Johna kiedy odchodziliśmy.
- Przepraszam – powiedział patrząc na mnie – To tajne na zlecenie Caluma, Michaela, Luke’a i Ashtona.
Pokiwałam, oczywiście że było.

~*~

- Panie, o to nasz pierwszy cel – John oczyścił swoje gardło i spojrzałyśmy przez okno.
Pierwszy cel?
Nagle Josie wrzasnęła.
- Powiedziałam Michaelowi, że chcę tutaj iść! – śmiała się jak wyszłyśmy.
- Chciałaś iść do zoo? – Sophia zapytała przy wejściu.
- Tak. Zdecydowanie – Josie powiedziała i zaczęła biec do drzwi.
Londyńskie zoo było niesamowite. Spędziłyśmy przynajmniej godzinę na karmieniu delfinów. Poszliśmy i podziwialiśmy tygrysy i lwy, potem wyszliśmy z karmiącego zoo i były wiejskie zwierzątka, które można było trzymać.
Sophia próbowała ukraść jednego, ponieważ wyglądał jak kłębek wełny, ale została złapana i prawie zostałyśmy eksportowane do wyjścia.
- Dobra robota Sophia! – Josie powiedziała jak opuściłyśmy zoo.
- To nie moja wina, Hope powiedziała, że powinnam!
- To było kochane – Hope powiedziała i ich trójka zaczęła się śmiać.
Co mam zrobić? Śmiać się? Czy to przejdzie w ich żart? Ale ja tu byłam…
- Myślę, że powinniśmy wrócić do auta – Sophia powiedziała sprawdzając telefon – Chodźmy – Josie i Hope szły obok niej po jej obu stronach, a ja zostałam sama za nimi.
Kiedy to się stało?

~*~

- Przystanek drugi dziewczyny – John zawołał do nas.
- Jesteśmy w parku? – powiedziałam rozglądając się po pustej, trawistej przestrzeni.
- Nie Erin, rozejrzyj się. Przejechaliśmy to jednego dnia i powiedziałam Calumowi, że chcę tu iść, musiał to pamiętać! – powiedziała lekko się rumieniąc.
Wyszłyśmy i był tu mały podróżniczy park. Małe kolejki wyglądające jakbym mogła złamać je przez samo dotknięcie.
- Chodźmy – Sophia powiedziała podekscytowana i pobiegła w stronę słońca.
Najpierw poszłyśmy na kolejkę o nazwie ‘fala pływowa’ to było przyczepione do tylnej ściany i wirowało i robiło na tym kółka. Potem poszłyśmy na zderzające się auta i przyniosłyśmy watę cukrową oraz jabłka o smaku toffie i mrożone napoje i lody i-
- Czuję się chora –Sophia powiedziała trzymając swój brzuch.
- Może powinniśmy wrócić do samochodu? – Hope powiedziała.
- Zgadzam się – Sophia pokiwała –Myślę, że za dużo zjadłyśmy – śmiała się.

~*~

- Przedostatni przystanek – John powiedział.
- Tak! – Hope powiedziała.
- Co to jest? – zapytałam.
- Luke zapytał co chcę robić jak tu będę i powiedziałam, że chcę iść do Spa!
Spa?
- To jest tutaj?
- Tak! I w dobrym czasie, to czas na herbatę – śmiała się i wyskoczyła z auta.
Doszłyśmy do wejścia. Żeby powiedzieć, że to jest ogromne to było nie do zrozumienia. To było tak wielkie, panele były złote i był haft na suficie.
Usiadłyśmy przy małym okrągłym stole z malutkimi sztućcami. Cztery kubki i spodki były przed każdą z nas, mężczyzna przyniósł dzbanek herbaty i talerz z bułeczkami pokrytymi cukrem i cynamonem z dżemem i gęstą śmietaną.
Po herbatce poszłyśmy do oddzielnych pokoi gdzie dali nam szlafroki i zabrali od nas ubrania. Wtedy byliśmy we własnych pokojach i powiedzieli nam, żeby się położyć.
- Erin? – usłyszałam jak Hope woła.
- Hope, gdzie jesteś? – zapytałam rozglądając się po pokoju.
- Jestem obok Twojego pokoju, ale ściany nie dosięgają sufitu – spojrzałam i tak było.
- Oh to dobrze, możemy ze sobą rozmawiać.
- Jestem trochę zmartwiona.
- Dlaczego?
- To będzie boleć – zaśmiała się.
- Jestem pewna, że będzie w porządku – powiedziałam. Pani weszła do mojego pokoju i zaczęła pocierać jakimś olejkiem moje plecy.
- Tak czy inaczej Erin – słyszałam jak Hope mówi.
- Tak?
- Myślisz, że Zayn mnie polubi?
- W jakim sensie?
- W sensie związku – powiedziała powoli.
- Dobrze, a co z Lukiem? – powiedziałam cicho.
- Nie widzę przyszłości dla mnie i Luke’a, jest zawsze rozproszony i nie jestem już zainteresowana – powiedziała zwyczajnie.
- Oh – powiedziałam cicho, nie wiedząc co powiedzieć.
- Szczerze mówiąc to nie wiem czy on też jest mną jeszcze zainteresowany – powiedziała wolno – Czuję, że lubi kogoś innego.
Ona wie. Przygryzłam wargę i zaczęłam myśleć nad czystą odpowiedzią.
- O-oh naprawdę? – zacięłam się. Dobra robota Erin. Bardzo mądra odpowiedź!
- Tak, nie wiem kto to, ale jest naprawdę inny – mogłam wyobrazić jak wzrusza ramionami kiedy powiedziała to zrzucając włosy z ramion -  Jest inny powód, żeby z nim zerwać.

~*~

- Więc zgaduję, że to jest Twój przystanek Erin – Josie powiedziała szturchając mnie.
- Co? – spojrzałam za okno i z powrotem do samochodu, nie zwracając uwagi na to co mówią inne dziewczyny.
- Pierwszy przystanek był tym co ja chciałam, drugi Sophii, trzeci Hope więc ten musi być Twój. Czy powiedziałaś Ashtonowi co byś chciała zwiedzić podczas pobytu w Londynie – myślałam mocno. Nie pamiętam nic takiego. Powoli zaczęłam trząść głową.
- Nie myślę, że coś takiego mówiłam – westchnęłam.
Wyszłyśmy na zewnątrz restauracji.
- Oh – Hope powiedziała obojętnie - Idziemy na kolację?
- Myślę, że to miłe – powiedziałam starając bronić się chłopców.
Podziękowałyśmy Johnowi i zaczęłyśmy wchodzić do środka.
- Dobry wieczór Paniom – młoda dziewczyna powitała nas przy wejściu – Każda z Was będzie miała własnego kelnera na wieczór, czy Josephine może pójść ze mną? – powiedziała miło. Josie poszła za nią, spojrzała na nas i wzruszyła ramionami.
- Hej – dobrze wyglądający mężczyzna się pojawił i poprosił o Hope i zabrał ją w innym kierunku.
- To jest naprawdę dziwne – Sophia wyszeptała do mnie -  Jesteś pewna, że nie powiedziałaś czegoś dziwnego Ashtonowi a on to inaczej zinterpretował?
- Jestem pewna – kiwnęłam.
- Mówiąc o Ashtonie – Sophia szturchnęła mnie – Żadnych uczuć do niego?
- Co? Pamiętaj, że się nie spotykamy. To tylko, żeby Luke był zazdrosny.
- Wiem – powiedziała szybko – Ale myślę, że Ashton lubi Cię bardziej niż przyjaciółkę.
- Co? – powiedziałam cicho zanim przerwano nam przez innego faceta, który mnie zabrał w tym samym kierunku co Hope.
Wprowadził mnie do środka, czułam wilgoć ale wciąż było zimno. Świeczki były na podłodze, robiąc ścieżkę. Mężczyzna otworzył drzwi i ukazał się uśmiechający Ashton.
- Cześć Erin – Ashton się uśmiechnął.
- Wow, to jest miłe! – zachichotałam – Zrobiłeś to dla mnie?
- Tak, to był mój pomysł. Cały dzień, każdy z nasz wymyślił coś dla każdej z Was. A to jest moje dla Ciebie. Kolacja ze mną, Twoim ‘chłopakiem’.
- Dziękuję – powiedziałam, wysunął krzesło dla mnie i usiadł naprzeciwko.
- Nie ma tu menu? – powiedziałam trzymając puste ręce.
- Już Ci zamówiłem jedzenie – uśmiechnął się – Mam Ci coś do powiedzenia.
- Co?
- Luke pytał mnie czy myśleliśmy nad zerwaniem.
- To dobra rzecz?
- To sugestia, że chce żebyśmy zerwali – Ashton się wyszczerzył.
- Oh rozumiem, rozmawiałam z Hope i nie myślę, że zostanie z nim dłużej.
- Oh – powiedział ostrożnie – To jest smutne dla niego. Nie chcę, żeby to ona kończyła. Myślę, że lepiej by było gdyby to on skończył.
- Myślę, że ona wierzy że ma szanse u Zayna? – powiedziałam kiedy przyszło jedzenie. Zaczęłam jeść kiedy znalazło się przede mną.
- Idealnie – uśmiech Ashtona wrócił.
- Co jest? - powiedziałam z ustami w połowie zapchanymi sałatką.
- Jeśli Luke złapie Hope i Zayna razem, zerwie z nią.
- Brzmi dobrze, ale wątpię że Zayn będzie zainteresowany Hope… - powiedziałam.
- Nie musi, Luke musi po prostu przyłapać Hope próbującą coś z Zaynem. Rozumiesz?
- Tak, jesteś geniuszem – mrugnęłam.
- Wiem – mrugnął z powrotem – Myślę, że to wtedy kiedy jestem wokół Ciebie.
Chwila co?
To było dziwne.
Czy to był flirt.
Ale nikogo wokoło nie ma.
Luke nie będzie zazdrosny.
Może to co Sophia powiedziała to prawda.
Może Ashton mnie lubi.
_____________________________
Przepraszam za opóźnienie. Wczoraj nie mogłam dodać bo czasu nie miałam. Dzisiaj też i dodałam na szybko żeby Was nie zawieść. Mam nadzieję, że jakoś to docenicie. Mogą być błędy bo na szybko dodane.
Jak oceniacie całą sytuacje?
Do kolejnego x

sobota, 7 marca 2015

Rozdział 10 "To było dla Ciebie Erin"

~Erin POV~

- Włącz napisy – Josie powiedziała. W tym momencie nasza ósemka siedziała w pokoju i oglądała telewizor.
- Nie! – Calum, Michael i Sophia krzyknęli!
- Nie, włączcie je – Luke i ja powiedzieliśmy w tym samym czasie. Odwróciłam się i spojrzałam niego. Uśmiechnął się a ja spojrzałam gdzie indziej niezręcznie.
Odkąd pocałunek był wysoko, nie ze mną, ogólnie. Mam na myśli przynajmniej, myślałam że od wtedy zaczynałam to zauważać. Ale to było dziwne, ponieważ to nic nie znaczyło, dla niego przynajmniej. Albo jeśli to dla niego coś znaczyło to może znaczy to, że mnie lubi.
Po prostu się mylę.
- Kto chce przekąski? – Luke zapytał wstając. Nikt nie odpowiedział. Calum i Michael wymienili niezręczne spojrzenia.
- Dobra, co jeśli ja zrobię kilka, będziecie chcieli?
- Tak okej, wezmę trochę – Michael pokiwał.
- Pewnie, ja też – Calum się zgodził. Dziewczyny pokiwały próbując nie patrzeć na Luke’a.
- W takim razie pomogę – Luke powiedział cicho.
Wyszliśmy w ciszy. Szybko spojrzałam na niego i zobaczyłam ból na jego twarzy. Powiedziałam coś? Powinnam wyjść? Czemu mnie to tak męczy?
- Przepraszam za to… jak… um… oni … Cię traktują? – powiedziałam bardziej pytając.
- Zakładam – wymamrotał, tak przynajmniej myślę że to powiedział. Spojrzałam gdzie indziej i zaczęłam wkładać chipsy do miski i wyciągając kubki. Jak wyciągałam kubek z szafki, Luke mnie pociągnął na róg przez co upuściłam kubek. Zamknęłam oczy kiedy rozbiło się na podłodze.
- Cholera, Luke? – patrzyłam się na niego, oglądał mnie, wyglądał na skoncentrowanego jakby był w innym miejscu. Odeszłam od niego i zaczęłam zbierać duże kawałki szkła.
- Wszyscy okej? – usłyszałam Caluma krzyczącego z innego pokoju.
- Tak, jesteśmy w porządku – powiedziałam kładąc szkło do torby – Co ty myślisz? – syknęłam na Luke’a kiedy pojawił się podłodze, żeby mi pomóc.
- Przepraszam – powiedział.
- Czemu to zrobiłeś? To trochę boli – krzyknęłam szeptem.
- Ja naprawdę… - zamarł i spojrzał na podłogę.
- Naprawdę co? – nalegałam.
- Naprawdę chcę…
- Luke?!
- Naprawdę chcę Cię pocałować – zanim to do siebie przyjęłam, jego usta znalazły się na moich. Jego ręce zabrały siatkę ze szkłem ode mnie i przybliżył się pogłębiając pocałunek. Jego ręka znalazła się na mojej szyi próbując przyciągnąć mnie bliżej jak to możliwe.
Odsunął się i uśmiechnął. Spojrzałam na niego bez żadnego wyrazu. Co było trudno przez moje wnętrzności, które eksplodowały. To było uczucie jakiego jeszcze nigdy nie czułam.
- Przynajmniej nam teraz nie przerwano – Luke uśmiechnął się i przybliżył głowę na kolejny pocałunek.
- Nie – powiedziałam odpychając jego głowę.
- Cz-czemu nie?
- Nie teraz – powiedziałam mimo, że nie chciałam.
- Potem? – zapytał.
- Nie.
- Nie rozumiem?
- Nie dopóki nie pogodzisz się z chłopakami – powiedziałam. Zaśmiał się jakbym żartowała, ale spojrzał na mnie i zobaczył że jestem poważna więc przestał się śmiać.
- Naprawdę? – zapytał i pokiwałam – W porządku, miałem to zrobić, ale teraz zrobię to szybciej.
Zaśmiałam się i wstaliśmy.
- Luke co z Hope? – zapytałam, ostrożnie niosąc napoje dla wszystkich.
- Mógłbym zapytać o to samą, ale z Ashtonem – powiedział.
- Punkt podjęty.
- Także słyszałem tą rzecz o niej, Hope, nie ma znaczenia co to jest, nie wierzyłem ale teraz, czuję że to może być prawda. Myślę, że Hope nie jest dla mnie – wzruszył. Nic nie powiedziałam tylko pokiwałam. Nie miałam nic do powiedzenia o Ashtonie i wiedziałam, że jak  będę tutaj dłużej to powiem mu że to był tylko plan.
Poszłam z jedzeniem i piciem na tacy.
- W końcu! Co Wam to tak długo zajęło? – Michael zapytał jak razem weszliśmy.
- Oh przepraszam, upuściłam kubek z szafki – spojrzałam na Luke’a. Uśmiechnął się i puścił oczko. Uśmiechnęłam się i próbowałam nie pokazać motylków latających w moim brzuchu.

~*~

Na koniec filmu Sophia i Hope wyszły a Josie spała. Film był nudny, więc powoli zasypiałam ale nie zupełnie.
Słyszałam jak ktoś wstaje i podchodzi do drzwi.
- Czekaj Calum – Luke pytał go – Chce porozmawiać z Waszą trójką – powiedział i mogłam usłyszeć jak jego głos lekko się trzęsie.
Nikt z nich się nie odezwał. Luke kontynuował.
- Ostatnio byłem kretynem, zrobiłem dużo akcji które są niewybaczalne i ich żałuję – zatrzymał się – I wiem, że jesteście na mnie źli co jest zupełnie okej, gdybym był na Waszym miejscu to też bym był zły. Ale jesteśmy przyjaciółmi od dawna i mam nadzieję, że to się nie popsuło, ponieważ to co zrobiłem nie miało celowo nikogo zranić – uśmiechnęłam się jak to powiedział.
- Rozumiem jak mi nie wybaczycie albo zrozumiem jak nie chcecie robić tego teraz – nikt nie odpowiedział.
- Naprawdę jest mi przykro – Luke powiedział cicho.
Zatrzymał się na chwilę.
- Okej bro! – Ashton powiedział szczęśliwy – W porządku, cieszę się że przepraszasz.
- Dziękuje i przepraszam – Luke powiedział.
- Jest w porządku, nie musisz już przepraszać – Ashton się zaśmiał.
- Chodź się przytulić – Michael powiedział.
- Grupowy przytulas? – Luke zapytał a oni się zgodzili.
Chciałam otworzyć oczy i spojrzeć na nich, ale dowiedzieliby się, że słuchałam. Zostałam w takiej pozycji jakiej byłam i słuchałam dźwięków odchodzących od nich.
Nie byłam pewna co się po tym stało, ale słyszałam drzwi lekko się zamykające kilka minut potem. Trzymałam oczy wciąż zamknięte w razie czego.
Ktoś się pojawił i zgarnął włosy z mojej twarzy. Poczułam miękkie usta na moim czole. Próbowałam się nie ruszyć.
- To było dla Ciebie Erin – Luke wyszeptał, odwrócił się i wyszedł z pokoju.
_______________________________________
Ten rozdział jest taki awww prawda?
Ciekawe jak dalej potoczą się sprawy. Macie jakieś pomysły hmm?
Dziękuje Wam za każdy głos, komentarz bo to mnie strasznie motywuję i się cieszę, że to się Wam podoba.
Za tydzień nowy rozdział :D A wy jak możecie to polcajcie innym to fanfiction i życzę miłej soboty misie xx

wtorek, 3 marca 2015

Rozdział 9 "Zgadzam się"

Czuję się jak szpieg.
Luke chodził korytarzami na backstage’u szybciej niż ktokolwiek. Musiałam iść szybko za nim, ale cicho jak to możliwe, żeby mnie nie usłyszał. To było trudne, bo musiałam prawie biec.
Widziałam go znikającego za kolejną ścianą, więc podążyłam  za nim. Kiedy tam dotarłam, korytarz był pusty.
- Cholera! – wyszeptałam i odwróciłam się, próbując cofnąć się i zorientować gdzie poszedł.
- Dobra, a co z Twoją dziewczyną? – słyszałam przytłumione głosy za drzwiami. Nie było wątpliwości, że chłopak który zadał to pytanie to Niall.
- Ogląda, jedyną na backstage’u jest Erin – moje serce skoczyło kiedy usłyszałam swoje imię. Luke tutaj jest!
- To w takim razie w porządku! – Niall powiedział i podeszłam bliżej drzwi – Luke muszę wyjść na minutę.
- Nie jest w porządku, nie mogę być z nimi w pokoju – słyszałam jak Luke wzdycha.
- Luke, to trudne, wiem, ale to Twoi przyjaciele, wybaczą Ci. Może nie pierwszego dnia, ale musisz przynajmniej próbować okej? – Niall powiedział – Teraz muszę serio iść – słyszałam kroki w moim kierunku do drzwi gdzie byłam przyciśnięta. Nie, nie znowu!
Szybko się przemieściłam i weszłam na ścianę. Niall wyszedł z pokoju i na szczęście poszedł w przeciwną stronę.
Odetchnęłam z ulgą, nie trwało to długo. Luke stał w drzwiach i się na mnie patrzył.
- Um…ja…szłam na spacer – wzruszyłam i zaczęłam odchodzić od Luke’a.
- Czekaj! – zawołał za mną – Muszę z Tobą porozmawiać – spojrzałam na niego i patrzył prosto na mnie. Wyglądał na zestresowanego. Jego brwi się marszczyły, oczy nie wiedziały gdzie patrzeć a jego ręce nie mogły zostać w miejscu.
- Tak? – powiedziałam podchodząc do niego.
Przełknął ślinę i spojrzał na mnie.
- Nie wiem czy już słyszałaś. Mam nadzieję, że nie, ponieważ wolałbym żebyś usłyszała to ode mnie – powiedział kiwając - Powiem to. Poprosiłem Harry’ego, żeby z Tobą flirtował, więc byś się w nim zakochała i zerwała z Ashtonem. Przepraszam.
Stałam przez chwilę, powtarzając to co mi powiedział.
Nie przejmowałam się. Nie tak, że Ashton i ja się nie spotykaliśmy, ale gdybyśmy to byłoby źle ale skoro tak nie jest to nie ma dla mnie znaczenia. To źle? Myślę, że zazdrość działa.
- Przepraszam – wyszeptał ponownie.
- W porządku – powiedziałam lekko się uśmiechając. Nie wyglądał na przekonanego więc go przytuliłam.
- Jesteś poważna? – zapytał prawie się śmiejąc.
- Tak – wzruszyłam – Nienawidzę widzieć Cię w takim stanie – uśmiechnęłam się ponownie.
- Dziękuję, zgaduję…nie wiem… ale… myślę że zrobiłem to ponieważ… - przestał mówić.
- Tak?
Luke stał przez chwilę, ale potem się schylił i przywarł swoimi ustami na moje. Małe iskry latały w środku mojego ciała, moje kolana zrobiły się słabe i moje powieki zatrzepotały. Nie wiem czy to trwało sekundę, ale trwałoby dłużej gdyby nikt nam nie przerwał.
Oboje usłyszeliśmy lekkie kaszlnięcie. Luke się wyprostował i oboje odwróciliśmy się i zobaczyliśmy Harry’ego ze zmieszaniem na twarzy. Otworzyłam swoje usta ale zaczął się uśmiechać, wtedy zaczął spacerować w tym samym kierunku co Niall wcześniej.
Spojrzałam na Luke’a, patrzył na mnie. Oboje zaczęliśmy się śmiać jednocześnie. Przyciągnął mnie do kolejnego przytulenia.
- Myślę, że nie powinniśmy nikomu o tym mówić – wyszeptałam.
- Zgadzam się.

~*~

~Luke POV~

Zaskakująco to była niesamowicie przespana noc. Myślałem, że będę całą noc myślał o pocałunku. O Erin. Ale zniknąłem na minutę i obudziłem się podekscytowany, mój brzuch szalał.
- Dzień dobry – powiedziałem wesoło wchodząc do kuchni, łapiąc kawałek chleba, robiąc typowy tost 5SOS.
- Ktoś jest wesoły – Josie powiedziała wyjmując Cheeriosy i wkładając do buzi.
- Lepiej niż wczoraj – uśmiechnąłem się.
Sophia weszła a za nią Ashton.
- W porządku Josie, Sophia? – zapytał siadając – Luke – kiwnął do mnie. Mój uśmiech zniknął, miałem nadzieję, że w ciągu nocy będzie wszystko przywrócone.
- Dzień dobry wszystkim! – Erin przyszła uśmiechając się nieprzytomnie. Moje serce przyśpieszyło gdy ją zobaczyłem.
- Cześć! – Ashton zawołał do niej. Owinął rękę wokół jej szyi oferując jej gryza swojego Tosta – Jesteś w dobrym humorze.
Erin pokiwała.
- Nie wiem czemu – wzruszyła – Myślałam, że będę źle spała, ale to była jedna z najlepszych nocy jakie miałam! Obudziłam się jak nowa osoba!
Dziwne. To opisuję to jak się czułem.
Mogłem zobaczyć Josie patrząca na mnie jak patrzę na Erin. Miałem nadzieję, że nie widziała połączenia między nami.
- To dobrze, ponieważ mamy dzisiaj dzień wolny! – Ashton powiedział.
- Brak występu wieczorem? – zapytała.
- Nope – Ashton się wyszczerzył. Uśmiechnęła się do niego i spojrzała na mnie.
- Wszystko w porządku Luke? – zapytała przez co zdałem sobie sprawę, że patrzę na nich. Spojrzała na dół bardzo się rumieniąc.
- Tak! Idę wziąć prysznic – powiedziałem szybko wychodząc z kuchni. Westchnąłem kiedy wyszedłem z pokoju.
- Luke – odwróciłem się. Josie stała za mną z ręką na swoim biodrze.
- Josie – odpowiedziałem – Coś nie tak?
- Wiesz, że to dziwne że jesteś bardzo optymistyczny dzisiaj, ale co dziwniejsze Erin też. Słyszałam, że oboje zniknęliście po wczorajszym występie – podniosła swoje brwi.
- O-o serio. To dziwne bo Erin i ja nie widzieliśmy się po występie. Nie mam pojęcia gdzie mogła być, ja z drugiej strony. Ja…Ja…Ja… poszedłem na spacer, wiesz to napięcie między chłopakami, potrzebowałem wyjść, tak, zakładam – powiedziałem szybko i niewyraźnie moje zdania razem co brzmi bardziej prawdziwie – Naprawdę potrzebuję prysznica – powiedziałem, udając że wącham pachę.
- Okej Luke, ale um, myślałeś na posiedzeniu i poważnej rozmowie z chłopakami, to Twoi najlepsi przyjaciele. Jestem pewna, że znajdą swoje serca i Ci wybaczą jeżeli z nimi pogadasz. Dzisiaj może być dobrze – uśmiechnęła się i odeszła nie czekając na odpowiedź.
Pokiwałem mimo, że jej tu nie było.
Muszę z nimi pogadać.
________________________________
KSDHGJSDHKJGHJKHDFG O KURDE, ERIN I LUKE SIĘ POCAŁOWALI SDKGJ
I JAK WASZE WRAŻENIA?
KTO FANGIRLUJE? HAHAH
JAK TO TŁUMACZYŁAM TO BYŁAM TAKA PODJARANA HAAHHA
A teraz tak serio XD
Dziękuje za 30 komentarzy wow, dzięki temu jest dzisiaj rozdział! Daliście rade, bo mam najlepszych czytelników na świecie!
Fajnie by było jakby sie o utrzymało XD Albo chociaż było po 20 komentarzy przy rozdziale eh.
Kolejny rozdział dodam w sobotę, mam nadzieję że mi nic nie wypadnie czy coś. Ale wrazie czego napiszę o tym na koncie ff.
Are You Jealous Yet? zostało nominowane na blog miesiąca.
Głosować można TUTAJ oraz TUTAJ
Do zobaczenia xx