niedziela, 27 września 2015

Epilog

Przeczytaj notkę xx
________________________

*Dwa tygodnie po odejściu Erin*

~Luke POV~

- Nadal nie mogę uwierzyć, że to zrobiłaś – potrząsnąłem głową kiedy mówiłem.
- Luke, to nic wielkiego – Erin powiedziała bawiąc się swoimi nowymi pofarbowanymi włosami.
- To blond! – krzyknąłem.
- Luke, jesteś blondynem – wywróciła oczami.
- Nie jestem blondynem, to jak piaskowy brąz, brudny blond, to nie blond, coś między nim a brązem. Bardziej brąz powiedziałbym – powiedziałem a ona zaczęła się śmiać. Ekran się zawiesił – Erin. Erin? Połączenie wraca – powiedziałem i potrząsnąłem telefonem.
- Sorry, mam słabe łącze, jest z powrotem – powiedziała a jej twarz wracała na ekran. Uśmiechnąłem się.
- Dobrze, i tak lubię twoje włosy, po prostu jest inaczej. Wyglądasz na bardziej opaloną.
- Wiem, o to chodziło! – zaśmiała się – Potrzebowałam zmiany.
- Jak wszyscy? – zapytałem.
- Wszyscy, masz na myśli moją rodzinę i Josie. Dobrze, cieszę się że jestem w domu, ale już mnie wkurzają. Josie jest teraz na telefonie z Michaelem. Tęskni.
- A ty?
- Też. Ale cieszę się, że jestem w domu.
- Wszyscy tęsknimy.
- Dzięki Luke.
- Wpadłaś na okropną dwójkę? – oboje zaczęliśmy się uśmiechać.
- Tak – wstrzymałam oddech – Hope ma nowego chłopaka.
- Oh szkoda. Chciałem znowu się z nią spotkać – zacząłem robić sztuczną smutną minę. Erin zaczęła chichotać.
- Ta, wątpię, to prawdziwy mężczyzna. Ma koło dwudziestu czterech lat i ma tatuaże na rękach i klacie.
- Nie, jestem lepszy – zaczęła się śmiać – A co z Sophią?
- Wydaje się… inna. Myślę, że jak tu wróciła miała zmianę. Na początku jej nie poznałam, wyglądała nieźle, uśmiechnęłyśmy się do siebie ale jesteśmy dwiema różnymi osobami – Erin powiedziała wzruszając ramionami. Nie była ani smutna ani szczęśliwa. Ona i Sophia były przyjaciółkami długo a teraz ze sobą nie rozmawiają.
- Przynajmniej nie walczycie na korytarzach – uśmiechnął się – To byłby niezły widok.
- Luke, jesteś ohydny – powiedziała. Usłyszałem jak otwierają się drzwi i po czasie zamykają.
- Czekaj, czekaj słuchaj – uciszyłem ją.
- Mogę nazywać cię Asher? – usłyszałem głos Belli. To oznacza, że ona i Ashton byli w domu.
- Zdecydowanie nie – Ashton powiedział – Ashton jest w porządku.
- A smasher albo nasher? Jak z tego programu.
- Nie wiem o jakim programie mówisz.
- Wiesz, był taki zły chłopak ale nie pamiętam jego imienia – Bella i Ashton weszli na moje pole widzenia.
- Dennis rozrabiaka? – Erin zapytała a oni zamarli.
- Erin! – Ashton krzyknął i uklęknął obok mnie.
- Cześć Ashton! Hej Bella!
- Hej – Bella powiedziała i uśmiechnęła się – Podobają mi się twoje włosy Erin.
- Dziękuje! Luke’owi się nie podobają.
- Podobają! To zmiana – broniłem się a one zaczęły się śmiać.
- Jak się macie? – Erin zapytała. Oni się uśmiechnęli i wciąż trzymali za ręce.
- Dobrze – Bella powiedziała.
-  Świetnie – Ashton się uśmiechnął – Jak to jest wracać do szkoły?
- Nudno, nie to samo jak oglądanie was na scenie, ale chociaż mam jakąś rutynę.
- Więc jak dla ciebie ze związkiem na odległość Erin? Luke wydaję się całkiem dobrze z tym.
- Piszemy ze sobą, dzwonimy do siebie a wieczorem face time… Dziwne, że jeszcze nie mam go dość! – zaczęła się śmiać.
- Nie ma tego na myśli – powiedziałem szybko.
- Oczywiście, że nie. Tęsknie za wami.
- My za tobą też – powiedział Ashton.
- A jak wasz związek Ashton i Bella?
- Naprawdę świetnie. Oczywiście ja noszę spodnie w tym związku a Bella robi to co mówię więc, tak – Ashton się wyszczerzył.
- On kłamie – Bella powiedziała – On nie ma nic do powiedzenia.
- To nie jest dobra rzecz! – Ashton krzyknął.
- Tak, ale to kochasz – uśmiechnęła się do niego.
- Hmm, masz rację – powiedział i szybko się pocałowali.
- Ew proszę. Mam tylko dziesięć minut i nie chcę marnować go na was całujących się – Erin powiedziała zakrywając oczy. Zaśmiałem się do siebie.
- Sorry – Bella zachichotała – Erin, chcesz wiedzieć jak zrobiłam swój drugi piercing?
- Tak, powiedz mi!
- Okej, najpierw musisz zrobić tak, żeby twoje ucho nie czuło nic, trochę dezodorantu- Bella wzięła mój telefon do drugiego pokoju tak żeby mogła porozumować sama z Erin.
- Czy to nie dziwne, że nasze dziewczyny są lepszymi przyjaciółkami niż my? – Ashton zapytał.
- Wiem, nie jesteśmy do końca przyjaciółmi – powiedziałem sarkastycznie.
- Cokolwiek, ale są naprawdę dobrymi przyjaciółkami, a nawet się nie spotkały – kontynuował – Ciągle ze sobą piszą.
- Tak, ale to dobrze. Co byśmy zrobili gdyby się nie dogadywały?- zapytałem a on wzruszył.
- Hej, słyszałeś o tej dziewczynie co Calum poznał? – Ashton zapytał a ja rozszerzyłem oczy.
- Co, nie?
- Tak, powiedział że poznał kogoś kilka dni temu ale nie chciał zdradzać szczegółów, a dzisiaj wracałem i zobaczyłem ich na zewnątrz, jest dobra. Nie taka jak Bella, ale dobra dla Caluma.
- Świetnie – uśmiechnąłem się.
- Tak i wyglądał na szczęśliwego.
- Potrzebował dziewczyny – powiedziałem a Ashton pokiwał.
- Hej Luke – Bella powiedziała – Erin chce zakończyć rozmowę, bo za minutę musi iść.
- Okej dzięki.
- Idziemy się przebrać. Widzimy się za pół godziny na zewnątrz? – zapytała a ja pokiwałem.
- Do zobaczenia.
- Witaj ponownie – powiedziałem do ekranu.
- Cześć Lucas.
- Co teraz masz?
- To się nazywa szkoła kochanie, to była przerwa. Wiem, że jesteś daleko i w ogóle ale chyba pamiętasz co to szkoła.
- Nie teraz! – powiedziałem uśmiechając się – Wieczorem po szkole.
- Byłam pewna, że powiedziałeś teraz – potrząsnęła głową – Mam pierwszą pomoc. Z Joey, pamiętasz Joey Kindgton ten dobrze wyglądający chłopak z naszego roku?
- Tak, pamiętam go – zacisnąłem zęby i przestałem się uśmiechać.
- Luke nie martw się! On jest na drugim końcu basenu. A poza tym czemu miałabym na niego patrzeć skoro mam swojego boskiego, super gwiazdę chłopaka podróżującego po świecie – uśmiechnęła się a ja trochę zluzowałem.
- Prawda. Połóż go w jego miejscu.
- Ale z drugiej strony, może lubić moje włosy bardziej niż ty – wzruszyła.
- Lubię twoje włosy! – krzyknąłem a ona wybucha śmiechem.
- Przepraszam przepraszam – zachichotała – Już przestanę. Muszę już iść.  Mam chemię. Z Panem Andersonem ugh – wywróciła oczami – Pogadamy później? – zapytała a ja pokiwałem.
- Pogadamy potem.
- Okej, kocham cię.
- Ja ciebie też – rozłączyłem się ale nie poruszyłem. Myślałem o tym jak szczęśliwy byłem. Przez zeszłe miesiące. Nawet po powrocie do Ameryki od Erin, moje życie było idealne.
Nie do końca idealne, bo wolałbym żeby Erin była tutaj ze mną. Ale jestem taki szczęśliwy. Mam z powrotem swojego najlepszego przyjaciela, który jest szczęśliwy ze swoją nową dziewczyną. Mam występy każdej nocy w miejscach o których marzyłem kiedy byłem młodszy. I mam swoją przyjaciółkę z dzieciństwa, która jest teraz moją dziewczyną i jestem w niej kompletnie zakochany.

Myślę, że nie mógłbym być w tym momencie bardziej szczęśliwy.
______________________________________

NADSZEDŁ TEN MOMENT. TO OFICJALNY KONIEC "ARE YOU JEALOUS YET?" 
Trochę mi smutno nie wiem jak wam XD
Teraz chciałabym przejść do podziękowań:
- Każdej osobie, która była ze mną od początku, doszła potem i ogólnie to czytała. Dzięki Wam to opowiadanie zaszło naprawdę daleko. Na dzień dzisiejszy przed doadaniem, łacznie z Wattpad i Blogspot AYJY ma 66 351 wyśwwietleń! WOW DZIĘKUJE
- Dziękuje za każdy komentarz pod rozdziałem oraz głos. Wasze komentarze mnie motywowały do dalszej pracy. 
- Dziękuje każdej osobie, która została tutaj mimo moich narzekań ciągłych XD Już pewnie mieliście dość tego xd
- Chciałabym podziękować za wszystko. Ahh moje tłumaczenie dzięki wam daleko zaszło. DZIĘKUJE ZA WSZYSTKO.

Jeżeli chcecie mnie jeszcze gdzieś spotkać to:
Bring Me Back To You - Wattpad / Blogspot
Afraid - Wattpad / Blogspot
The Tide Preferences - Wattpad

Poraz ostatni na tym blogu,

Julia xx

sobota, 26 września 2015

Rozdział 37 "Zrobiłbym dla ciebie wszystko"

Przeczytaj notke! Jutro epilog :)
__________________
~Erin POV~

- Gotowa? – zapytałam Josie kiedy weszłyśmy z walizkami na lotnisko. Było koło siódmej rano, wymknęłyśmy się koło szóstej, więc jeszcze wszyscy spali.
- Nie, ale zróbmy to – westchnęła. Z czego jestem świadoma to tylko Calum wie że wyjeżdżamy, to był błąd.
- Powiedziałaś Michaelowi? – zapytałam a ona pokiwała. Okej, Michael też wie.
- Powiedział, że to nie będzie długo – powiedziała a ja musiałam stłumić śmiech. Ona może wrócić, ja nie – Powiedziałaś reszcie? – zapytała. Przygryzłam wargę.
- Um, tak – powiedziałam – Tak jakby – wzruszyłam – Chodźmy szybko. Nie chcę o tym mówić – powiedziałam a ona pokiwała. To było oczywiste, że kłamałam a ona wiedziała że im nie powiedziałam.
Powiedziałam, ale nie wiedzą. Niedługo się dowiedzą… mam nadzieję.
Czekałyśmy w ciszy, kolejka nie była taka długa i już po kilku minutach stałam z torbą przy odprawie.
Kiedy zabrano moją torbę i bilet poczułam jak mój telefon wibruje.

‘Hej! Nie wiem czy śpisz, ale dzień dobry :)’ od Luke’a.

Westchnęłam i chciałam usunąć wiadomość bez odpowiadania.
To decyzja którą podjęłaś.

~*~

~Ashton POV~

Czekanie jest najgorszą częścią Fast foodów. Nazywają to Fast foody ale minęły już dwie minuty i to nie jest wystarczająco szybko dla mnie.
Taca była przede mną, więc ją zabrałem i ruszyłem w stronę chłopaków.
- Hej, co robisz? – westchnąłem i spojrzałem na osobę, która mówiła.
- Co? – zapytałem wkurzony, chciałem tylko usiąść i zacząć jeść.
- To moje jedzenie! – to była dziewczyna. Po wyglądzie można byłoby powiedzieć że jest cicha. Ale po sposobie jakim do mnie mówi, nie jest.
- Myślałem, że domyślisz się że to moje – powiedziałem podnosząc tacę.
- Więc masz warzywnego wrapa z fantą i extra frytkami, ponieważ nie przypominam sobie, że to zamawiałeś – położyła rękę na biodro.
- Ew – powiedziałem dając jej jedzenie – Czemu masz warzywnego wrapa? Jest wiele lepszych posiłków do zamówienia, a fanta jest niedobra.
- Może dlatego, że jestem wegetarianką? – zaśmiała się – I nie, nie jest.
- Ale zamówiłaś po mnie, jak to możliwe że twoje zamówienie jest szybciej?
- Nie wiem, nie pracuje tutaj – powiedziała i obróciła się.
- Hej zaczekaj – powiedziałem łapiąc ją za rękę.
- Co?
- Przepraszam, że zabrałem twoje jedzenie – powiedziałem stając się trochę nieśmiałym.
- Nie martw się, nie rób tego ponownie okej? – powiedziała a ja pokiwałem głową.
- Czekaj, jesteś Brytyjką? – wywróciła oczami.
- Tak, a ty Australijczykiem.
- Czemu tu jesteś?
- Ponieważ jestem tutaj na wakacjach? Nie jest to legalne? – znowu zaczęła się śmiać.
- Nie, jest – nie odzywałem się, a ona nie odeszła – Jestem Ashton.
- A ja Bella – powiedziała uśmiechając się. Wow, ma ładny uśmiech. Jej zęby są proste z natury czy miała aparat? Chwila, to naprawdę dziwne.
- Mogę twój numer Bella?
- Normalnie nie dałabym numeru przypadkowemu chłopakowi w McDonaldzie, ale możesz potrzebować przypomnienia żeby nie zabierać komuś jedzenia.
- Jak długo będziesz o tym przypominać? – powiedziałem wręczając jej mój telefon.
- Przez kilka lat? – nie mogłem się powstrzymać i uśmiechnąłem się – Zobaczymy się tak?
- Tak, do zobaczenia – powiedziałem. Zauważyłem, że wstrzymywałem oddech.
Powoli podszedłem do chłopaków z dobrą tacą.
- Długo ci to zajęło – Calum powiedział z buzią pełną frytek.
- Tak – powiedziałem na wdechu – Fast foody nie są takie szybkie jak się myśli – powiedziałem patrząc w miejsce gdzie Bella siedziała z dziewczynami w swoim wieku.
Jest coś w niej.

~Erin POV~

Spojrzałam na śpiącą Josie. Dwie godziny opóźnienia. Nie podoba mi się to. Chcę stąd jak najszybciej uciec zanim będę bardziej żałować swojej decyzji. Chciałabym porozmawiać z Josie o tym co zrobiłam z Lukiem i Ashtonem. Z czym ich zostawiłam. Myśląc teraz o tym, źle się czuję. To pokazuje jaka żałosna jestem i jak bardzo bałam się. Mam nadzieję, że mi wybaczą.

~Luke POV~

- Ktoś widział Erin? – zapytałem kiedy dotarliśmy do hotelu – Michael, wiesz czy jest z Josie? – Michael i Calum wymienili szybkie spojrzenia i opuścili głowy na dół.
Gdzie ona jest?
Nie widziałem jej cały ranek, od wczorajszego wieczoru. Napisałem do niej ale nie odpowiedziała.
- A wiesz chociaż gdzie jest Josie? – ona mogłaby wiedzieć. Michael potrząsł głową, wyglądał inaczej, wyglądał… na smutnego.
- Prawdopodobnie poszła pływać albo do Spa czy coś, poszukaj jej albo napisz do niej – Calum powiedział klepiąc mnie w plecy.
Ma racje. Poszukam jej. Nie mogła daleko odejść? Sprawdzę każde możliwe miejsce gdzie może być.

~Ashton POV~

Nie mogę przestać o niej myśleć.
Bella.
Czemu jeszcze do mnie nie napisała? Nie mam jej numeru, ona ma mój. Co jeśli nigdy do mnie nie napisze i nigdy się nie spotkamy?
Co w niej jest? Wszedłem do pokoju i rzuciłem się na swoje łóżko z telefonem leżącym na mojej klatce piersiowej.
Zamknąłem oczy i głęboko odetchnąłem. Przewróciłem się na bok i usłyszałem odgłos gniecenia się, otworzyłem szeroko oczy. Leżałem na papierze, złożonym razem.
Ashton. Jedyne słowo, które było napisane pismem Erin. Cholera, Erin. Zapomniałem o Erin.
Otworzyłem papier.

Drogi Ashtonie,
Mogę zacząć od przeprosin? Ponieważ zasługujesz na wszystkie przeprosiny z całego świata. Zasługujesz na najlepsze i to nie jestem ja. Bawiłam się Tobą, nieźle namieszałam i źle Cię traktowałam.
Nie mogę naliczyć ile razy coś dla mnie zrobiłeś i mogę zapamiętać każdą rzecz którą zrobiłam dla Ciebie, to pokazuje związek jaki mieliśmy. Nigdy nie traktowałabym Cię dobrze. Traktowałeś mnie idealnie i wiem, że będziesz równie kogoś innego tak traktować.
Kiedy weszłam w sprawę z zazdrością Luke’a nie przemyślałam uczuć do Ciebie, wiem że to spowodowało cholernie dużo problemów, ale nie żałuje niczego.
To są moje przeprosiny oraz ucieczka z więzienia. Czekałeś długo i zawsze Cię gdzieś ciągnęłam, nie wiem czy to rezultat które chciałeś, ale możesz teraz robić co chcesz i nie martwić się o mnie. Przepraszam za to jak Cię traktowałam i mam nadzieję, że mi wybaczysz. Nie tylko za zamieszanie, ale za to, że wyjeżdżam.
Josie i ja podjęłyśmy decyzję powrotu do Australii, więc nie będziemy Was już niepokoić. Jestem taka dumna jak wielcy i sławni się staliście, nie chcę być osobą która Was sprowadza na dół po każdym niesamowitym występie. Nasz lot jest dzisiaj, dlatego nas nie zobaczycie.
Dziękuje za wszystko Ashton. Oraz przepraszam za wszystko.
Kocham Cię,
Erin.

Co.
Nie rozumiem.
Rozumiem jej wiadomość, jej przeprosiny, jej wyjazd. Nie rozumiem siebie.
Czemu nie jestem zdruzgotany? Czemu nie czuje się jakbym miał płakać? Czuję się oziębły. Bez uczuć, jakbym się nie przejmował. Może wiedziałem, że to się stanie?
Nie wiem, czuję się jakbym musiał zrobić coś z dziewczyną, którą poznałem dzisiaj. Nie mogę pozbyć się jej widoku i osobowości.
Erin powiedziała tak Luke’owi? Czy może odrzuciła nas obu, ponieważ wyjeżdża? Nie przejmuje się. Nie zrozum mnie źle, chcę zobaczyć Erin. Chcę jej powiedzieć, że wybaczyłem i chcę żebyśmy byli przyjaciółmi, jak kilka miesięcy temu. Nic więcej. Tak powinno być.

‘Hej, tu Bella ;)’

Mój telefon wyświetlił wiadomość a mój żołądek zrobił kilka obrotów.
Czy to źle że jedna wiadomość może sprawić że zapomnę o Erin? I liście?

~*~

~Erin POV~

- Ile jeszcze zostało? – Josie zapytała, jedząc babeczkę.
- Godzina i piętnaście minut – westchnęłam po raz kolejny sprawdzając tablicę – Wydaję się jakbyśmy były tu już pięć lat.
- Zgadza się.
- Czuję się, że im dłużej to jesteśmy to są większe szanse na to, że chłopacy tu przyjadą i będą próbowali nas powstrzymać. Musimy odejść zanim… - Zanim Luke i Ashton przeczytają swoje listy.
Wiem, że jeden z nich będzie chciał nas powstrzymać.
~*~
~Luke POV~
Nie na basenie.
Nie w Spa.
Nie w jadalni.
Telefon wyłączony.
Nikt nie wie gdzie jest.
Jej pokój jest cichy.
Josie też nie ma.
Nawet One Direction nic nie wie.
- Erin gdzie jesteś? – jęknąłem siadając w windzie. Zatrzymała się na moim piętrze, ale nie miałem energii, żeby się podnieść.
Nie wiem nawet dlaczego jej szukałem. Nie miałem jej nic do powiedzenia, chciałem tylko… być z nią? Upewnić się, że z nią okej, tego chciałem. Lubie ją pocieszać i trzymać jej rękę i bawić się jej włosami. Po prostu lub-
- Hej co tam koleś? – Calum powiedział wsiadając do windy przerywając moje myśli.
- Nie mogę znaleźć Erin – powiedziałem smutno. Jego twarz na krótko się zmieniła ale powróciła do wcześniejszego wyrazu.
- Szukałeś wszędzie?
- Wszędzie gdzie powiedziałeś, wszędzie gdzie myślałem. Josie też nie ma, One Direction nic nie wie. Michael wygląda jakby się nie przejmował – westchnąłem. Drzwi się zamknęły. Chciałem wyjść ale było za późno.
- Nie opuściła hotelu prawda?
- Iść gdzie? Myślałem że mi powie? – zapytałem ale wzruszył ramionami, wyglądał na lekko zasmuconego – Nie wiem co robić.
- Może powinieneś iść spać, wyglądasz na wyczerpanego. I kiedy się obudzisz, może wrócić z miejsca gdzie była – Calum wymusił uśmiech.
- Tak, może.
- Może – Calum powtórzył, ale bardzo cicho.
Drzwi się otworzyły a w nich ukazał się Ashton.
- Luke! – krzyknął.
- Też miło cię widzieć Ashton – Calum z uśmiechem wyszedł.
- Musisz pójść do swojego pokoju – Ashton rozkazał.
- Co, czemu?
- Erin-
- Erin co?
- Zostawiła ci-
- Zostawiła mi co?
- Przestań mi przerywać! – krzyknął – Jest list.
Nie musiałem nic więcej słyszeć. Odepchnąłem go ze swojej drogi.
Winda była za wolna, biegłem po schodach, co drugi. Szybko wszedłem do środka.
Wbiegłem do pokoju z nadzieją, że znajdę tam kartkę.
- Cholera Erin – powiedziałem i podniosłem.

Luke,
Zacznę od tego co chciałbyś usłyszeć. Wybrałam Ciebie. Wybrałam Cię raz i zawsze bym to zrobiła. Ashton sprawia mnie szczęśliwą, ale nie tak jak ty, on nigdy nie będzie miał tego plusa. Odeszłam bo sądziłam, że nie będę mogła tego powiedzieć Ashtonowi. Tak, to złe ale jemu też zostawiłam list. Haha list, to takie głupie.
Oraz chcę Ci powiedzieć jak bardzo chcę z Tobą być, ale nie mogę.
Josie i ja odjeżdżamy do Australii dzisiaj. Nie powiedziałam Ci, bo wiedziałam że będziesz próbował przekonać mnie żebym tego nie robiła. Nie próbuj tego robić teraz, będzie za późno.
Mam nadzieję, że spotkam Cię za rok kiedy wrócisz. Tak, to długo.
Nie mam nic przeciwko temu co teraz zrobisz, bo nie masz mnie do zmartwień. Tak bardzo Cię kocham Luke. Nie mogę wystarczająco powiedzieć Ci jak Cię kocham. Sprawiłeś moje dzieciństwo za udane, tyle razy byłam szczęśliwa i nie mogę wymarzyć sobie lepszego życia.
Do zobaczenia wkrótce, Luke’u Hemmings.

Nie.
Nie mogła odejść.
Nie jest za późno. Nigdy nie jest za późno.
Wybiegłem z pokoju i ruszyłem na dół schodami. Reszta chłopaków wyglądała na zmieszanych kiedy wpadłem do poczekalni.
- Ona odchodzi. Nie mogę pozwolić się odejść. Muszę jej powiedzieć… - przestałem mówić. Wyglądali poważnie – Chwila… czy wy wiedzieliście…?
Wtedy to do mnie dotarło. To dlatego Calum i Michael wymienili dziwne spojrzenia kiedy zapytałem gdzie jest Erin. Dlatego Calum wyglądał smutno kiedy z nim rozmawiałem. Nie jestem pewny co do Ashtona, ale oni wiedzieli.
- Wiedzieliście i mi nic nie powiedzieliście. Zamierzaliście pozwolić jej wyjechać?
- Próbowaliśmy je powstrzymać, wszyscy. Cóż Ashton się dowiedział niedawno, ale ja i Calum naprawdę staraliśmy się je przekonać – Michael powiedział smutno.
- Ale mi nie powiedzieliście, mogłem pomóc zmienić im zdanie.
- Mogłoby cię to zmartwić, nie chciały żebyś wiedział – Calum powiedział a ja lekko pokiwałem.
- Muszę spróbować, muszę iść i spróbować zobaczyć ją zanim odejdzie.
- Prawdopodobnie jest już za późno – Ashton powiedział.
- Muszę spróbować.
- Okej, idź! – Calum powiedział a ja zacząłem się szczerzyć.
- Mam nadzieję, że zobaczę was wkrótce, Erin i Josie wrócą ze mną.
- Idź! Nie marnuj czasu! – Calum krzyczał a ja zacząłem biec.
- Czekaj! – Ashton krzyknął za mną.
- Co?
- Przekaż Erin, ode mnie, dziękuje i że jej wybaczam – uśmiechnął się.
- Przekażę.
- Teraz biegnij! – Ashton powiedział a ja zacząłem znowu biec.
Ludzie gapili się kiedy wybiegłem z budynku i wbiegłem na ulicę. Samochody mnie mijały a ja myślałem nad tym co mam zrobić.
Co ja robię?
Nie mam planu, nie wiem gdzie jest lotnisko, jak się tam dostanę? Wiem dokładnie gdzie ona jest?
Wystawiłem rękę po taxi, ale zostałem tylko ochlapany przez wodę. Przypomniałem sobie, że tour bus jest za rogiem. Pobiegłem tam i na szczęście kierowca był w środku.
- Hej! Gdzie jest najbliższe lotnisko? – zawołałem – Możesz mnie tam zabrać? – wszedłem zanim odpowiedział, wzruszył ramionami i odpalił silnik.
Z planem czy bez musiałem zrobić coś, wszystko.
Nie pozwolę ci tak łatwo odejść Erin.

~*~

~Erin POV~

Zdecydowałam zrobić sobie spacer po lotnisku, nie chciało mi się siedzieć i czekać. Były małe sklepy więc poszłam do nich, mimo że nie kupiłabym połowy rzeczy która tam była.
Miałam jeszcze dziesięć minut zanim otworzą bramki do mojego lotu i nie miałam nic do roboty. Zjadłam kilka rodzajów jedzenia i ciągle chodziłam od kawiarni do kawiarni.
Może powinnam… nie, nic dobrego z tego nie wyjdzie.
I tak to zrobiłam. Mój telefon był wyłączony w torbie odkąd dostałam wiadomość od Luke’a. Nie byłam na tyle odważna by zobaczyć co jeszcze mam. Mogłam się domyślić, że przeczytali moje żałosne listy i próbowali rozmawiać ze mną. Albo mogli mnie ignorować, że byłam głupia i się bałam żeby porozmawiać z nimi twarzą w twarz.
Na początku nie było nic. Po minucie mój telefon był cały w nieodebranych wiadomościach i połączeniach.
Ashton napisał mi trzy wiadomości i dzwonił raz godzinę temu. Luke wysłał mi pięćdziesiąt wiadomości i dzwonił do mnie co trzy minuty. Gapiłam się kiedy telefon zaczął wibrować w mojej ręce. Luke pojawił się na ekranie a ja się nie poruszyłam. Nie mogłam odebrać, co by powiedział?
Moja dłoń wcisnęła zielony przycisk i przyłożyła telefon do ucha, wstrzymałam oddech.
- Erin? – Luke brzmiał jakby mu ulżyło – Erin jesteś tam? Słyszysz mnie? Gdzie jesteś? Martwię się Erin – jego głos brzmiał jakby się trząsł. Gdzie on był? – Jesteś tam? – westchnął.
Jestem.
- Erin? – znowu westchnął – Tutaj? – mruknął – Świetnie – jego głos był cichy jakby odkładał telefon – Jesteś tam? – tym razem jego głos był czysty, jakby był z kimś.  Ale z kim i gdzie?
Otworzyłam usta.
- Ja – połączenie zostało przerwane.
Jesteś okropną osobą Erin.
Zaczęłam wracać do Josie gdy nagle usłyszałam jak wzywają nasz lot. W końcu mogłam stąd uciec.
- Gotowa? – zapytała kiedy do niej doszłam.
- Tak, jestem gotowa, zróbmy to – skrzywiłam się. Josie i ja weszłyśmy do samolotu i zaczęłyśmy szukać naszych miejsc na tyle.
- Myślę, że pójdę spać – powiedziała kiedy usiadłyśmy.
- Ja też, jestem zmęczona, pewnie będę spała kiedy wrócę do domu.
- Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć swoją rodzinę. Nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo tęsknie za domem.
- Ja też – odpowiedziałam. Co jeśli zobaczę Sophię albo Hope? Co bym powiedziała? Przepraszam? Albo udawałabym, że nie wiem kim są.
Reszta samolotu się zapełniła i miałam uczucie w brzuchu, że już nie muszę się niczym martwić. Zaczęłam zasypiać kiedy instrukcja bezpieczeństwa zaczęła wyświetlać się na ekranie.
- Czy dziewczyna siedząca na miejscu 47D mogłaby przyjść do przedniej kabiny? - Co – Dziewczyna z miejsca 47D proszona jest o przyjście na przód.
Josie jak i reszta pasażerów spojrzała się na mnie.
- To ty – Josie wyszeptała kiedy sprawdzałam swój bilet.
47D. Czemu ja? Co ja zrobiłam?
Odpięłam pas i ignorując wszystkie spojrzenia ruszył na przód samolotu. Była kurtyna oddzielająca kabinę od pasażerów.
- Wszystko w porządku? – powiedziałam odsłaniając kurtynę.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? – moja głowa się odwróciła. Luke.
- Nie – potrząsnęłam głową – Nie możesz tutaj być, upewniłam się że tu nie dotrzesz. Dlaczego tu jesteś? Powiedziałam, że jest za późno.
Kręciło mi się w głowie, coś mi mówiło że będzie próbował mnie powstrzymać, myślałam że będę daleko od nich.
- Nie mogę uwierzyć, że chciałaś odejść. Chciałaś odejść po zostawieniu mi takiej wiadomości – Luke powiedział dając mi list do mojej piersi -  Jak bardzo chcę być z tobą ale nie mogę? – zacytował mnie.
- Tak Luke – powiedziałam zaciskając zęby.
- Dlaczego? Dlaczego nie możesz? – powiedział krzyżując ręce.
- Odchodzę i spowodowałam dużo problemów – spojrzałam gdzie indziej.
- Lubię to, lubię to jak nigdy nie jest pewnie i bezpiecznie z tobą. Lubię jak wszystko z tobą jest wyzwaniem, to nas trzyma, przez to jesteś interesująca – złapał mnie za rękę – Biegłem, kiedy się dowiedziałem, że odjeżdżasz, biegłem prosto tutaj i jestem w tym samolocie.
- Jak wszedłeś tutaj bez biletu? – wyszpetałam wiedząc, że to nie najważniejsze.
- Błagałem i prosiłem i… kupiłem bilet – zaśmiał się, uśmiechnęłam się.
- Ale Luke, nie możesz wrócić do Australii! Co z jutrzejszym występem?
- Nie jutro, pojutrze, nie ominę go bo wracasz ze mną – powiedział, bardziej zażądał.
- Nie wracam Luke – powiedziałem dosadnie.
- Wracasz.
- Nie Luke, zostaję. Nie wracam tam – wyglądał na zranionego.
- To moja wina?
- Oczywiście, że nie.
- To Ashton, kazał mi przekazać że dziękuje i ci wybacza, nie ma żadnego problemu – rozejrzał się.
- To też nie Ashton – powiedziałam, ulżyło mi kiedy to powiedział – Chcę wrócić i zobaczyć moją rodzinę, nie chce podróżować. Jestem z was dumna, z tego co osiągnęliście i cieszę się że zabraliście mnie ze sobą, ale… to nie dla mnie.
Łzy zaczęły lecieć po policzkach Luke’a.
- Nie chcę żebyś jechała – powiedział.
- Wiem, ale będę cię widziała.
- Za rok! – krzyknął.
- Może nie.
- Tak powiedziałaś – powiedział cicho.
- Nie chcę przerywać – powiedziała stewardessa – Ale musimy ruszać – spojrzałam na Luke’a.
- Myślę, że to pożegnanie – powiedziałam kiedy zniknęła. Nie odezwał się – Luke nie chciałam żeby to się stało, dlatego nic nie mówiłam. Byłoby łatwiej gdybyś mnie nie widział.
- Nie byłoby, myślisz że bez zobaczenia cię będę normalnie kontynuował swoje życie. Że po liście będę szczęśliwy i normalnie występował? Tak myślałaś?
- Nie, ale-
- Nie rozumiesz że byłoby ze mną gorzej. Szukałem cię cały poranek, nie żeby porozmawiać tylko żeby spędzić z tobą troche czasu. Lubie z tobą przebywać i chciałem upewnić się że wszystko okej – nie zasługiwałam na niego.
- Przepraszam.
- Wiem – położył rękę wokół mnie – Zaraz będą kazali nam się zamknąć.
- Powinieneś iść – powiedziałam a on się zaśmiał – Co?
- Nie idę – powiedział.
- Co?
- Słyszałaś! Znowu mnie wybrałaś. Muszę spędzić z tobą trochę czasu.
- Co z występem?
- Znajdę potem lot jak będę w Australii.
- Zrobiłbyś to dla mnie?
- Zrobiłbym dla ciebie wszystko. Nawet gdybyś mnie nie wybrała, próbowałbym cię powstrzymać.
- Dziękuje – uśmiechnęłam się – Wiesz, że po tych dwóch lotach będziesz śmierdział?
- Tak.
- Będziesz zmęczony.
- Tak.
- Będzie drogo.
- Tak.
- Będziesz sam.
- Wiem.
- Będz-
- Erin, przestań przekonywać mnie żebym nie jechał, podjąłem decyzję. Kupiłem bilet, tak nie mam ubrań, ale nie obchodzi mnie to. Po prostu chcę z tobą być.
- Dziękuje Luke.
- Nie ma za co Erin – powiedział przytulając mnie – Oh Erin? – powiedział kiedy się odsunęliśmy.
- Tak Luke?
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
______________________
Wow.
Trochę płakałam jak tłumaczyłam idk.
Co sądzicie o wyborze? Dobrze zrobiła?
Tak trochę mi dziwnie, że to już koniec AYJY. Ale jutro jeszcze pojawi się epilog + podziękowania.
Do jutra xx

niedziela, 20 września 2015

Rozdział 36 "Serowe chipsy"

Przeczytaj notkę pod rozdziałem.
Wow aż 0 komentarzy pod ostatnim rozdziałem :))))
_____________________________________

~Erin POV~

Wiedziałam, że to się stanie.
Luke siedział naprzeciwko mnie z łokciami opartymi na kolanach.
Ashton siedział na lewo ode mnie na sofie, wyglądał jakby było mu zbyt wygodnie.
Nikt się nie odzywał, Ashton patrzył na swój telefon, na nikogo z nas. Luke patrzył raz na podłogę raz na mnie, jakby oczekiwał, że to ja zacznę mówić pierwsza. To był ich pomysł spotkania tutaj.
- Więc? – zapytałam, mimo że wiedziałam o czym chcą rozmawiać. W porównaniu z nimi musiałam wyglądać na nerwową, siedziałam ciasno i moje ręce się wierciły. Chcą żebym teraz podjęła decyzję?
- Erin – Luke zaczął mówić i próbował się uśmiechnąć – Postawimy cię w tej sytuacji… znowu.
- Luke i ja obaj chcemy być z tobą, ale to oczywiste że oboje nie możemy, więc chcemy żebyś zadecydowała z którym z nas chcesz być – Ashton powiedział dosadnie. Kiedy spojrzałam na niego on wciąż patrzył na swój telefon. Luke przesunął się.
- Damy ci czas - Luke starał się złagodzić to co mówią – I żaden z nas nie będzie wredny na twój wybór.
Kłamstwo.
- Nie stracisz żadnego z nas jako przyjaciela, to już za długo trwa. I chcemy to zakończyć – Luke powiedział. Pokiwałam głową.
- Wiem. Wiedziałam, że to musi być zakończone – Luke uśmiechnął się kiedy się odezwałam. Ashton się nie ruszył.
Ale nie wiesz kogo wybierzesz.
Ashton, który jest zawsze dla ciebie, słodki i wrażliwy. Sprawia, że się śmiejesz a jego śmiech jest… zaraźliwy.
Ale jest i Luke. Luke nie ważne co zrobi, sprawia jakbyś była jedyną dziewczyną na świecie, jest opiekuńczy i traktuje cię jak księżniczkę.
- Dzięki Erin. Nie chcę wywoływać na tobie presji – Luke powiedział słodko.
- Jest okej.
Luke złapał moją dłoń, Ashton usiadł i zaczął poświęcać uwagę.
- Nie przejmujemy się tym kogo wybierzesz – powiedział.
- Hej hej – Ashton powiedział zabierając rękę Luke’a z mojej – Nie przekonuj jej. Erin, idź, proszę. Nie pozwól mu próbować się przekonać – rzucił spojrzenie Luke’owi.
Wstałam.
- Nie próbowałem jej prze-
- Zamknij się Luke – Ashton mruknął kiedy wyszłam z pokoju.

~*~

Myślę, że wybrałam najgorszy sposób wybrania kogoś. Przeglądając wszystkie zdjęcia, które zrobiłam naszej trójce.
Kiedy byliśmy tylko przyjaciółmi. Poszliśmy nad jezioro niedaleko nas w gorący dzień, huśtaliśmy się na linie i skakaliśmy z niej do wody. Pamiętam, że na początku nie chciałam iść bo było zimno. Luke i Ashton byli już w wodzie i Luke zaoferował mi swoją dłoń. Głupia złapałam ją i próbował wciągnąć mnie do wody. Chciałam przybić moje stopy do ziemi, ale nie zauważyłam, że Ashton wyszedł z wody i skradał się za mną. W jednej sekundzie znalazłam się w wodzie.
Nie mogłam przestać się uśmiechać na to wspomnienie. To było życie, którego chciałam. Będę miała jedną niezręczną przyjaźń przez to, że wybiorę drugiego.
- Erin… co robisz? – podniosłam wzrok i zobaczyłam, że Ashton stoi nade mną. Siedziałam na korytarzu z nogami podciągniętymi pod brodę.
- Przeglądam stare zdjęcia, pamiętasz to? – pokazałam mu zdjęcie naszej trójki, jak mamy twarzy przytknięte do siebie. Oczy Luke’a były zamknięte a Ashton wytknął język. Uśmiechnął się gdy je zobaczył.
- Pamiętam – powiedział smutno. Nikt z nas się nie odezwał – Hej, chcesz smoothie?
- Myślałam, że nie ma być żadnego przekonywania? – zapytałam w żarcie.
- Powiedziałem, że Luke ma nie przekonywać, nie obaj. A ja tego nie robię, nie muszę. Prawda? – nie odpowiedziałam. Nie mogłam. Gdybym to zrobiła to by było jasne, że podjęłam swoją decyzję, więc tylko się podniosłam – Okej. Niedaleko jest dobry bar.
- Super, mają tam jedzenie? Trochę głoduję – zapytałam kiedy wyszliśmy na zewnątrz.
- Wierzę, że mają nachos i chipsy i jakieś tam podobne rzeczy – Ashton powiedział drapiąc się po głowie.
- Idealnie. Nie masz teraz próby? – zapytałam na co pokiwał.
- Kto by się przejmował, nie ma żadnych zmian co do piosenek. To był jedyny moment kiedy mogę spędzić z tobą czas… bez Luke’a – wzruszył a ja się uśmiechnęłam.
- Zabiją cię.
- No cóż. Nie powinniśmy mieć takiej obsesji na punkcie pracy, powinni też spędzać miło czas i odkrywać państwo.
- Powinieneś brać to bardziej na poważnie Ashton. Wracając do tego miłego spędzania czasu, wczoraj byliśmy na siatkówce plażowej! – powiedziałam.
- Nie podobało się – dąsał się. Zatrzymaliśmy się przed Zest, bar owocowy i zajęliśmy dwa miejsca. Ashton zamówił nam serowe chipsy i dwa jagodowe smoothie.
- Calum powiedział mi że myślisz nad odejściem – Ashton powiedział a moje oczy się rozszerzyły.
- Calum! - powiedziałam - Mówiłam mu, żeby nikomu nie mówił. Chciałyśmy wam same powiedzieć.
- Wiem, powiedział, że powiesz to kiedy się o tym dowiesz – Aston powiedział zabierając włosy ze swojej twarzy.
- Jesteś zły?
- Nie zły tylko… zawiedziony. Tak myślę. Nie chcę żebyś jechała, nie będzie tak samo. Ty i Josie tak jakby… rozpraszacie to napięcie. I myślę, że jedziesz stąd przez tą całą sytuację.
- Jeden z powodów – zaśmiałam się kiedy wręczono nam zamówienie – Ale tęsknie za domem, szkoła się znowu zaczyna. Wiem, że nie masz tego problemu ale to mój ostatni rok i chcę dobrze wypaść.
- Tak. Trzeba coś z tym zrobić. Luke uczy się podczas trasy.
- Myślę, że nie mogę tego zrobić – przyznałam – Za dużo stresu tutaj.
- Więc kiedy-
- Erin Thomas – odwróciłam się a tam stał Michael.
- Tak?
- Zostałem poproszony, żeby cię eskortować – powiedział formalnie. Zaczęłam się śmiać.
- Czemu nie jesteś na próbie? – Ashton zapytał.
- Mógłbym zadać to samo pytanie Panie Irwin – Michael jest dziwny.
- Opuściłem.
- Wygląda na to, że ja też – wyszczerzył się – Chodź ze mną Erin – Michael wyciągnął rękę a ja się podniosłam.
- Nie skończyliśmy! – Ashton powiedział.
- Sorry Ash, myślę że nie mogę odrzucić tej oferty – powiedziałam i złapałam rękę Michaela – Więc gdzie idziemy? – zapytałam kiedy trochę odeszliśmy.
- Zostałem poproszony przez Pana Hemmingsa, żeby zabrać cię od hipokryty Irwina do niego. To były jego dokładne słowa – Michael powiedział.
- W porządku. Dokąd idziemy? – zapytałam.
 - Ah. Zostałem również poproszony, żeby zawiązać ci oczy.
- Okej, pewnie – powiedziałam kiedy zawiązał bandanę na moich oczach. Pozwoliłam mu prowadzić mnie przez trzy minuty ciszy – Jesteśmy już prawie? – zapytałam w końcu.
- Erin, wiesz jak wolno idziesz? – zapytał.
- Cóż, nie widzę dokąd idę!
- To będzie kilka kolejnych minut – powiedział i zaczął prowadzić mnie w dół schodów – Ostrożnie – powiedział łapiąc mnie za obie ręce i prowadząc na dół – Jesteśmy – powiedział kiedy szliśmy prosto. Mogłam powiedzieć, że wciąż byliśmy na zewnątrz.
- Okej, nie mogę iść dalej z tobą, ale idź prosto i Luke cię odbierze.
- Okej – powiedziałam lekko przestraszona. Szłam i się zatrzymałam, chciałam żeby ktoś mi powiedział co mam dalej robić. Chciałam zdjąć moją opaskę i zobaczyć co się dzieje. Miałam nadzieję, że to nie jakiś głupi kawał Michaela.
Poczułam jak bandana się rozluźnia, ktoś ją odwiązuje.
- Erin. Możesz otworzyć oczy – Luke powiedział. Jego głos był kojący. Mimo, że nie miałam już bandany na oczach, to wciąż miałam zamknięte oczy jakby miały takie być.
- Okej – powiedział otwierając oczy.
Nagle wspomnienia wróciły.
- Luke to jest dokładnie jak mo-
- Siódme urodziny?
To był mały ogród, imprezka herbaciana, gdzie niegdzie porozstawiane małe świeczki. Lampiony na moich urodzinach były wszędzie na ogródku i Luke zrobił to samo. Setki marchewek i ogórków było na stole. Kolorowe napoje były przy białych talerzykach i sztućcach.
- Nikt nie przyszedł poni-
- Powiedziałem, że wręczę twoje zaproszenia za ciebie, ale tego nie zrobiłem ponieważ nie chciałem żeby ktoś inny był twoim przyjacielem? Dokładnie – uśmiechnął się.
Dlaczego to zrobił?
- To dokładnie to samo bo jesteśmy to tylko my.
- Sposób który wolałem – Luke wyszeptał z rękoma na mojej talii, patrząc prosto w moje oczy. Chciałam go pocałować, ale się odezwałam.
- Dlaczego?
- Dlaczego co?
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Ponieważ po tym jak z tobą rozmawialiśmy – Ashton i ja – patrzyłem na stare zdjęcia na laptopie jakie miałem. I spojrzałem na to zdjęcie, które mama zrobiła nam na tej imprezie. Oboje wyglądaliśmy szczęśliwie mimo, że ty płakałaś bo nikt nie przyszedł i pomyślałem, że to wspomnienie o którym nie chcemy zapomnieć – uśmiechnął się.
- Też patrzyłam na stare zdjęcia – uśmiechnęłam się – Ale nie na aż takie.
- Mam nadzieję, że nie jadłaś za dużo z Ashtonem bo mam to samo ciasto kiedy miałaś siedem lat – Luke powiedział pokazując mi stół.
Zaśmiałam się.
- Mieliśmy cztery kawałki tego ciasto.
- Chcesz odnowić to wspomnienie? – zapytał.
- Jesteś pewien, że to nie jest próba przekonania mnie, żebym wybrała ciebie? Ponieważ jestem pewna, że Ashton powiedział że tego nie można robić – zapytałam ale teraz żałuje. Przestał się uśmiechać.
- Nie. Nie próbuję tego robić. Ashton mnie nie kontroluje, jakbym chciał to bym to zrobił – zaczął bawić się swoją koszulką – Tym razem, na tym przyjęciu będzie więcej osób, nie tylko ty i ja.
Kiedy to powiedział, reszta grupy weszła, włącznie z One Direction.
- Dziękuje – powiedziałam cicho. Spojrzałam na to wszystko co zrobił i na to że wszyscy tutaj są, byłam szczęśliwa. Naprawdę chciałam żeby to był tylko on i ja.
____________________________
Za tydzień koniec opowiadania.
W sobote pojawi się rozdział 37 a w niedziele epilog.
WOW aż 0 komentarzy pod ostatnim rozdziałem :)
Rekordy normalnie.
Nie tłumaczę tego dla siebie, ja to robię dla Was.
Nadal nie mam laptopa i ciężko mi dodawać rozdziały ale wy widocznie tego nie doceniacie. Teoretycznie mogłabym to wszystko rzucić i nie dodawać rozdziałów.
Afraid najprawdopodobniej zostanie zawieszone na czas nieokreślony. Moja wena do tłumaczenia spada, nie ma komentarzy. Ani tu ani tam. Widocznie powinnam rzucić tłumaczenie bo nie jestem w tym dobra. No cóż. Więc najwyżej pozostaje mi to wszystko rzucić.
Wiem, że macie mnie też dość. 
Bo ile można narzekać nie?
Jeżeli są tu jacyś fani The Tide to zapraszam na moje preferences po angielsku na Wattpad.

czwartek, 10 września 2015

Rozdział 35 "Uratowałem ci skórę dziewczyno"

~Erin POV~

- SIATKÓWKA PLAŻOWA! – Michael wrzeszczał. Wszedł do naszego pokoju gdzie z Josie się przebierałyśmy – Sorry! – wciąż krzyczał – Wychodzimy za dziesięć minut – powiedział wychodząc.
- Umiesz grać? – zapytałam Josie kiedy wkładałam szorty na bikini.
- Erin, widziałaś w szkole jak gram, nikt nie będzie mnie chciał w drużynie – narzekała.
- Będą, nie martw się, ja będę – powiedziałam.
- Dzięki – wymamrotała – Ty nie masz o co się martwić, jesteś niesamowita.
- Nie jestem taka dobra – powiedziałam podnosząc torbę – Chodź, powinnyśmy iść.
Zeszłyśmy na dół gdzie reszta czekała. Zamarłam kiedy zobaczyłam chłopaków z One Direction.
- Nie wiedziałam, że idziecie z nami – powiedziałam przechodząc między nimi.
- Tak, Michael nas zaprosił, nie mamy nic do roboty dzisiaj – Liam wyjaśnił.
- Czemu rozmawiamy? Powinniśmy już grać w siatkę! – Michael powiedział pchając nas w stronę drzwi – Chodźcie ludzie!
- Tak, idziemy Michael! – Josie zawołała i zatrzymała się żeby go pocałować – Dotrzemy na czas.
Wygiął wargę jak małe dziecko.
Weszliśmy do tour busa i każdy znalazł miejsce dla siebie, żeby usiąść.
Podróż miała trwać koło godziny, a skoro Michael wybrał wczesną porę, postanowiłam iść spać. Wybrałam pierwsze lepsze łóżko.

~*~

- Erin – Calum wyszeptał trzęsąc mną – Musisz wstawać, już jesteśmy.
- Okej – powiedziałam i powoli wstawałam.
- Dlaczego wybrałaś to łóżko?
- Hm?
- To łóżko, jest moje, czemu je wybrałaś?
- Ponieważ wyglądało najlepiej – powiedziałam, żeby mu było miło. Nie miałam pojęcia kogo jest kiedy się kładłam.
Uśmiechnął się pomagając mi wstać.
- To będzie pamiętne – powiedział.
- Tak.
- Ashton i Luke prawda? – zapytał a ja pokiwałam.
- Zarezerwowałyście już lot?
- Nie, wciąż myślimy – odpowiedziałam. Doszliśmy do piasku więc zdjęłam swoje buty. Calum zrobił to samo i spojrzeliśmy na resztę.
-  Jechać czy nie?
- Nie, kiedy, wiemy że jedziemy – powiedziałam dosadnie.
- Chodźcie powolniaki! – Michael zawołał.
Kiedy byliśmy bliżej przeprosiłam.
- Przepraszam, nie chciałam być chamska.
- Jest okej Erin – uśmiechnął się.
- Okej, musimy podzielić się na drużyny. Jest nas jedenaście, więc musimy zrobić jedną piątkę i jedną szóstkę. Więc co wy na to, że Erin i Josie będą kapitankami i wybiorą skład? – Michael zapytał.
Błagam nie, będę musiała wybrać między Lukiem i Ashtonem. Obu? Żadnego?
- Nie, ja chcę być kapitanem! – Harry powiedział machając.
- Okej Harry, Zayn chcesz być kapitanem? – Michael powiedział.
- Pewnie – Zayn odpowiedział i rozeszli się na boki.
- Okej Harry, zaczynasz.
- Niall – powiedział szybko.
- Calum.
- Erin – uśmiechnęłam się. Na szczęście nie byłam ostatnia.
- Josie – Zayn powiedział. Mogłem usłyszeć jak wzdycha kiedy szłyśmy do naszych drużyn.
- Uratowałem ci skórę dziewczyno – Harry szepnął do mnie kiedy podeszłam.
- Co?
- Wiesz – powiedział. Zgłosił się na kapitana tylko po to, że wiedział że muszę wybrać między Lukiem i Ashtonem?
Harry wybrał Michaela, Liama i Luke’a do naszej szóstki. Co oznacza, że Ashton i Louis byli w przeciwnej.
To oznacza, że nie będzie walki między Lukiem i Ashtonem w naszej drużynie.
- Okej, zróbmy podstawowe rozstawienie, trzy z tyłu i trzy z przodu, osoba po środku się rusza, my mamy plusa bo jest nas więcej.
- Michael – powiedziałam i przestał mówić – To nic wielkiego, po prostu grajmy.
- Tak, pewnie, okej – Michael powiedział – Harry serwujesz pierwszy, przyjmijcie swoje pozycje.
Byłam z przodu po prawej i schyliłam się kiedy Harry serwował. Louis odbił piłkę i leciała prosto na mnie. Podbiegłam i odbiłam ją do góry, Luke załapał i przerzucił ją na drugą stronę.
- Tak, dobra robota Luke! – Michael powiedział kiedy piłka dotknęła gruntu na drugiej stronie. Luke uśmiechnął się i przybił mi piątkę.
- Niezłe wystawienie Erin – wyszczerzył się. Poczułam motylki w brzuchu, to było jakbyśmy znowu byli przyjaciółmi a ja się w nim zakochuje a on nie wie nic o tym.
Dałam kosmyk włosów za ucho kiedy Harry znowu serwował. Poleciała na lewo gdzie stał Ashton, chciał kopnąć ale nie uniósł nogi wystarczająco wysoko i upadł na piasek. Luke się uśmiechnął i założył okulary przeciwsłoneczne.
Trzy serwy później straciliśmy i teraz Zayn serwował. Leciała w moją stronę, ale lekko za mnie. Odwróciłam się i ją lekko kopnęłam, przeleciała idealnie. Poczułam parę rąk na mojej talii unoszącą mnie. Krzyknęłam gdy zaczęła mnie huśtać.
- Luke przestań! – skąd wiedziałam że to on?
Wiem, jakie to jest uczucie mieć jego ręce na talii.
- Niezła robota Erin – powiedział przytulając mnie.
- Dzięki Luke – odsunęliśmy się. Nie miał na sobie koszulki i mogłam patrzeć gdzie chcę.
Reszta gry była całkiem niezła i nasza drużyna wygrała z przewagą trzech punktów. Najlepsza część gry – osobiście – była kiedy dobrze odbiłam i Luke skupiał na mnie uwagę.

~*~

- Powinniśmy iść popływać? – Calum zapytał kiedy leżałam na piasku. Podniosłam się na łokciach.
- Pewnie – powiedziałam i podniosłam się. Chciałam zacząć ściągać koszulkę ale Calum mnie powstrzymał – Co?
- Okej czekaj – zatrzymał się – Teraz to zrób – spojrzałam na niego zmieszana – Szybko! Ale nie nie, zrób to powoli.
- Co?!
- Po prostu zdejmij tą koszulkę! – powiedział a ja to zrobiłam. Usiadłam obok niego.
- Czemu to zrobiłam? – zapytałam.
- Ponieważ Luke patrzył – wyszczerzył się – I teraz idzie pływać z tobą, nie ze mną.
- Hej! To nie sprawie-
- Erin? – Luke zapytał, był mniej niż metr ode mnie – Mogę iść z tobą popływać? – odwróciłam się do Calum kiedy zapytał. A on do mnie mrugnął.
- Pewnie – powiedziałam podnosząc się – Wyścig? – zaoferowałam kiedy żadne z nas się nie odezwało. Pokiwał jak mały piesek i zaczęliśmy pędzić w stronę wody. Kiedy moje stopy zaczęły dotykać wody, Luke popchnął nas do wody – Hej to nie fair! – powiedziałam kiedy wypłynął i stanął trochę dalej.
- Nie mówiłaś o zasadach – zaśmiał się – Więc teoretycznie to nie było zakazane – Pobiegłam za nim, ale woda spowolnia kiedy się biegnie. Zanurzyłam się i podpłynęłam do niego.
Klepnęłam go w lewe ramię i szybko go opłynęłam. Zaczęłam się śmiać z jego zdezorientowanej twarzy.
Szybko się odwrócił i położył ręce na mojej talii.
- Dzisiaj była dobra zabawa nie? – zapytał a ja patrzyłam w jego oczy – Grałaś naprawdę dobrze.
- Dzięki – brzmiałam dziwnie. Nic nie mówił, przygryzł wargę.
- Naprawdę mi przykro z powodu co zrobiłem.
 - Wiem, nie jestem aż taka zła. W ogóle nie jestem.
- Wybaczysz mi? – zapytał.
- Oczywiście.
- Byłoby za wcześnie gdybym chciał cię pocałować?
Tak.
- Myślę, że nie.
Uśmiechnął się.
Erin przestań.
- W takim razie zrobię to – powiedział zbliżając nasze twarze. Woda leciała z jego włosów po całej twarzy. Złączył nasze usta, a motylki w moim brzuchu dostawały szału.
To wydawało się jakbym całowała go po raz pierwszy. Przekrzywił głowę, pogłębiał pocałunek i otworzył moje usta. Mogłam poczuć słoną wodę na jego języku.
Odsunęłam się. To musi coś oznaczać, że pozwoliłam mu się pocałować a Ashtonowi nie. Prawda?

~Luke POV~

To był idealny dzień. Siedzieliśmy w rzędach oglądając zachód słońca na plaży.
Jestem szczęśliwy z tego jak potoczyły się sprawy z Erin. Nie chciałem robić mojego planu, to oznaczałoby dla mnie pożegnanie z Erin i przywitanie dla Ashtona. Nie mogłem w to wejść.
Wziąłem przerwę, poczochrałem włosy Erin i wstałem.
- Zaraz wracam – powiedziałem a ona pokiwała. Słyszałem jak ktoś za mną idzie, ale nie odwracałem się.
- Luke, w co ty do cholery grasz? – Ashton powiedział.
- Co?
- Wiesz, powiedziałeś że wykonasz te zasady na Erin. Pokazujesz jej swoje uczucia i na pewno nie ignorujesz – narzekał – Widziałem jak całujesz ją w wodzie.
Zaśmiałem się.
- Naprawdę myślisz, że mógłbym to zrobić?
Ashton pokiwał.
- Myślisz, że jestem jakimś potworem? – zapytałem a on wyglądał na zszokowanego – Nigdy bym czegoś takiego nie zrobił, nie traktowałbym tak dziewczyny, zwłaszcza Erin. Pewnie, mogłoby to zadziałać, ale nie chcę ryzykować. To mój błąd, ja powinienem to naprawiać a nie ona. Wiem, że wciąż ją lubisz Ashton. Wiem czemu, jest wyjątkowa. Ale nie możemy ciągle o nią walczyć. Ja nie chcę, ty nie chcesz. Nie wiem jak ona, ale wydaję mi się, że ona też nie chce.
Ashton nie odzywał się przez chwilę. Wciąż wyglądał na zaskoczonego.
- Więc kiedy mówiłeś mi o tym planie, chciałeś żebym pomyślał że będziesz dla niej okropny?
- I wtedy ty byś był przy niej kiedy byłaby smutna? Tak.
- Ustawiałeś to tak, żebym ja ją miał? – zapytał a ja pokiwałem – Ale zmieniłeś zdanie.
- Traktowałbyś ją dobrze, tego dla niej chce, ale nie mogę się tak łatwo poddać. Więc jeszcze nie skończyłem – powiedziałem szczerze.
- Musimy z nią porozmawiać. W trójkę. Niech podejmie decyzję – powiedział.
- Nie możemy jej tak postawić, to nie fair – powiedziałem – Powiemy jej jak się czujemy, damy czas na podjęcie decyzji. Zróbmy to jutro, będzie miała kilka dni.
- W porządku – Ashton zacisnął rzeczy – Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłeś Luke.
- Ja też – podrapałem tył głowy – Przepraszam – położyłem rękę na jego plecach – Ty ze wszystkich wiesz najlepiej jak to ciężko pozwolić odejść komuś takiemu jak Erin.
- Zrobiłem to wcześniej, dla ciebie – powiedział szorstko – I to spieprzyłeś.
- Wiem! Ale staram się to naprawić! Jakbyś ją chciał tak bardzo to nie pozwoliłbyś jej odejść – zostawiłem go i pobiegłem do Erin.
Nie ma sensu żeby ją wygrać.

Ona musi zadecydować.
__________________
Wow wow Julka is back, kto się cieszy?
Jak się podoba rozdział?
Erin powinna być z Ashtonem czy Lukiem? Czy może z nikim?
Niedługo się dowiecie bo...
Zostały dwa rozdziały i epilog :(
Jeśli lubicie to jak tłumaczę to zapraszam na moje poprzednie tłumaczenie "Bring Me Back To You" oraz rozpoczęte "Afraid"
Teraz powinnam mieć więcej czasu na tłumaczenie itp. bo jestem w 6th formie i mam tylko 3 przedmioty i tylko 2/3 lekcje dziennie więc XD
Ale nie wiem jak prace domowe haha
Rozdziały będą regularnie.
15 komentarzy = rozdział w niedziele.
Do kolejnego,
Julka xx