Przeczytaj notke! Jutro epilog :)
__________________
~Erin
POV~
- Gotowa? –
zapytałam Josie kiedy weszłyśmy z walizkami na lotnisko. Było koło siódmej
rano, wymknęłyśmy się koło szóstej, więc jeszcze wszyscy spali.
- Nie, ale zróbmy
to – westchnęła. Z czego jestem świadoma to tylko Calum wie że wyjeżdżamy, to
był błąd.
- Powiedziałaś
Michaelowi? – zapytałam a ona pokiwała. Okej, Michael też wie.
- Powiedział, że to
nie będzie długo – powiedziała a ja musiałam stłumić śmiech. Ona może wrócić,
ja nie – Powiedziałaś reszcie? – zapytała. Przygryzłam wargę.
- Um, tak –
powiedziałam – Tak jakby – wzruszyłam – Chodźmy szybko. Nie chcę o tym mówić –
powiedziałam a ona pokiwała. To było oczywiste, że kłamałam a ona wiedziała że
im nie powiedziałam.
Powiedziałam, ale
nie wiedzą. Niedługo się dowiedzą… mam nadzieję.
Czekałyśmy w ciszy,
kolejka nie była taka długa i już po kilku minutach stałam z torbą przy
odprawie.
Kiedy zabrano moją
torbę i bilet poczułam jak mój telefon wibruje.
‘Hej! Nie wiem czy śpisz, ale dzień dobry :)’ od Luke’a.
Westchnęłam i
chciałam usunąć wiadomość bez odpowiadania.
To decyzja którą
podjęłaś.
~*~
~Ashton
POV~
Czekanie jest
najgorszą częścią Fast foodów. Nazywają to Fast foody ale minęły już dwie
minuty i to nie jest wystarczająco szybko dla mnie.
Taca była przede
mną, więc ją zabrałem i ruszyłem w stronę chłopaków.
- Hej, co robisz? –
westchnąłem i spojrzałem na osobę, która mówiła.
- Co? – zapytałem
wkurzony, chciałem tylko usiąść i zacząć jeść.
- To moje jedzenie!
– to była dziewczyna. Po wyglądzie można byłoby powiedzieć że jest cicha. Ale po
sposobie jakim do mnie mówi, nie jest.
- Myślałem, że
domyślisz się że to moje – powiedziałem podnosząc tacę.
- Więc masz
warzywnego wrapa z fantą i extra frytkami, ponieważ nie przypominam sobie, że
to zamawiałeś – położyła rękę na biodro.
- Ew – powiedziałem
dając jej jedzenie – Czemu masz warzywnego wrapa? Jest wiele lepszych posiłków
do zamówienia, a fanta jest niedobra.
- Może dlatego, że
jestem wegetarianką? – zaśmiała się – I nie, nie jest.
- Ale zamówiłaś po
mnie, jak to możliwe że twoje zamówienie jest szybciej?
- Nie wiem, nie
pracuje tutaj – powiedziała i obróciła się.
- Hej zaczekaj –
powiedziałem łapiąc ją za rękę.
- Co?
- Przepraszam, że
zabrałem twoje jedzenie – powiedziałem stając się trochę nieśmiałym.
- Nie martw się,
nie rób tego ponownie okej? – powiedziała a ja pokiwałem głową.
- Czekaj, jesteś
Brytyjką? – wywróciła oczami.
- Tak, a ty
Australijczykiem.
- Czemu tu jesteś?
- Ponieważ jestem
tutaj na wakacjach? Nie jest to legalne? – znowu zaczęła się śmiać.
- Nie, jest – nie
odzywałem się, a ona nie odeszła – Jestem Ashton.
- A ja Bella –
powiedziała uśmiechając się. Wow, ma ładny uśmiech. Jej zęby są proste z natury
czy miała aparat? Chwila, to naprawdę dziwne.
- Mogę twój numer
Bella?
- Normalnie nie
dałabym numeru przypadkowemu chłopakowi w McDonaldzie, ale możesz potrzebować
przypomnienia żeby nie zabierać komuś jedzenia.
- Jak długo
będziesz o tym przypominać? – powiedziałem wręczając jej mój telefon.
- Przez kilka lat?
– nie mogłem się powstrzymać i uśmiechnąłem się – Zobaczymy się tak?
- Tak, do
zobaczenia – powiedziałem. Zauważyłem, że wstrzymywałem oddech.
Powoli podszedłem
do chłopaków z dobrą tacą.
- Długo ci to
zajęło – Calum powiedział z buzią pełną frytek.
- Tak –
powiedziałem na wdechu – Fast foody nie są takie szybkie jak się myśli –
powiedziałem patrząc w miejsce gdzie Bella siedziała z dziewczynami w swoim
wieku.
Jest coś w niej.
~Erin
POV~
Spojrzałam na
śpiącą Josie. Dwie godziny opóźnienia. Nie podoba mi się to. Chcę stąd jak
najszybciej uciec zanim będę bardziej żałować swojej decyzji. Chciałabym
porozmawiać z Josie o tym co zrobiłam z Lukiem i Ashtonem. Z czym ich
zostawiłam. Myśląc teraz o tym, źle się czuję. To pokazuje jaka żałosna jestem
i jak bardzo bałam się. Mam nadzieję, że mi wybaczą.
~Luke
POV~
- Ktoś widział
Erin? – zapytałem kiedy dotarliśmy do hotelu – Michael, wiesz czy jest z Josie?
– Michael i Calum wymienili szybkie spojrzenia i opuścili głowy na dół.
Gdzie ona jest?
Nie widziałem jej
cały ranek, od wczorajszego wieczoru. Napisałem do niej ale nie odpowiedziała.
- A wiesz chociaż
gdzie jest Josie? – ona mogłaby wiedzieć. Michael potrząsł głową, wyglądał
inaczej, wyglądał… na smutnego.
- Prawdopodobnie
poszła pływać albo do Spa czy coś, poszukaj jej albo napisz do niej – Calum
powiedział klepiąc mnie w plecy.
Ma racje. Poszukam
jej. Nie mogła daleko odejść? Sprawdzę każde możliwe miejsce gdzie może być.
~Ashton
POV~
Nie mogę przestać o
niej myśleć.
Bella.
Czemu jeszcze do
mnie nie napisała? Nie mam jej numeru, ona ma mój. Co jeśli nigdy do mnie nie
napisze i nigdy się nie spotkamy?
Co w niej jest?
Wszedłem do pokoju i rzuciłem się na swoje łóżko z telefonem leżącym na mojej
klatce piersiowej.
Zamknąłem oczy i
głęboko odetchnąłem. Przewróciłem się na bok i usłyszałem odgłos gniecenia się,
otworzyłem szeroko oczy. Leżałem na papierze, złożonym razem.
Ashton. Jedyne
słowo, które było napisane pismem Erin. Cholera, Erin. Zapomniałem o Erin.
Otworzyłem papier.
Drogi Ashtonie,
Mogę zacząć od przeprosin? Ponieważ zasługujesz na
wszystkie przeprosiny z całego świata. Zasługujesz na najlepsze i to nie jestem
ja. Bawiłam się Tobą, nieźle namieszałam i źle Cię traktowałam.
Nie mogę naliczyć ile razy coś dla mnie zrobiłeś i mogę
zapamiętać każdą rzecz którą zrobiłam dla Ciebie, to pokazuje związek jaki
mieliśmy. Nigdy nie traktowałabym Cię dobrze. Traktowałeś mnie idealnie i wiem,
że będziesz równie kogoś innego tak traktować.
Kiedy weszłam w sprawę z zazdrością Luke’a nie
przemyślałam uczuć do Ciebie, wiem że to spowodowało cholernie dużo problemów,
ale nie żałuje niczego.
To są moje przeprosiny oraz ucieczka z więzienia.
Czekałeś długo i zawsze Cię gdzieś ciągnęłam, nie wiem czy to rezultat które
chciałeś, ale możesz teraz robić co chcesz i nie martwić się o mnie.
Przepraszam za to jak Cię traktowałam i mam nadzieję, że mi wybaczysz. Nie
tylko za zamieszanie, ale za to, że wyjeżdżam.
Josie i ja podjęłyśmy decyzję powrotu do Australii, więc
nie będziemy Was już niepokoić. Jestem taka dumna jak wielcy i sławni się
staliście, nie chcę być osobą która Was sprowadza na dół po każdym niesamowitym
występie. Nasz lot jest dzisiaj, dlatego nas nie zobaczycie.
Dziękuje za wszystko Ashton. Oraz przepraszam za
wszystko.
Kocham Cię,
Erin.
Co.
Nie rozumiem.
Rozumiem jej
wiadomość, jej przeprosiny, jej wyjazd. Nie rozumiem siebie.
Czemu nie jestem
zdruzgotany? Czemu nie czuje się jakbym miał płakać? Czuję się oziębły. Bez
uczuć, jakbym się nie przejmował. Może wiedziałem, że to się stanie?
Nie wiem, czuję się
jakbym musiał zrobić coś z dziewczyną, którą poznałem dzisiaj. Nie mogę pozbyć
się jej widoku i osobowości.
Erin powiedziała
tak Luke’owi? Czy może odrzuciła nas obu, ponieważ wyjeżdża? Nie przejmuje się.
Nie zrozum mnie źle, chcę zobaczyć Erin. Chcę jej powiedzieć, że wybaczyłem i
chcę żebyśmy byli przyjaciółmi, jak kilka miesięcy temu. Nic więcej. Tak
powinno być.
‘Hej, tu Bella ;)’
Mój telefon
wyświetlił wiadomość a mój żołądek zrobił kilka obrotów.
Czy to źle że jedna
wiadomość może sprawić że zapomnę o Erin? I liście?
~*~
~Erin
POV~
- Ile jeszcze
zostało? – Josie zapytała, jedząc babeczkę.
- Godzina i
piętnaście minut – westchnęłam po raz kolejny sprawdzając tablicę – Wydaję się
jakbyśmy były tu już pięć lat.
- Zgadza się.
- Czuję się, że im
dłużej to jesteśmy to są większe szanse na to, że chłopacy tu przyjadą i będą
próbowali nas powstrzymać. Musimy odejść zanim… - Zanim Luke i Ashton
przeczytają swoje listy.
Wiem, że jeden z
nich będzie chciał nas powstrzymać.
~*~
~Luke
POV~
Nie na basenie.
Nie w Spa.
Nie w jadalni.
Telefon wyłączony.
Nikt nie wie gdzie
jest.
Jej pokój jest
cichy.
Josie też nie ma.
Nawet One Direction
nic nie wie.
- Erin gdzie
jesteś? – jęknąłem siadając w windzie. Zatrzymała się na moim piętrze, ale nie
miałem energii, żeby się podnieść.
Nie wiem nawet
dlaczego jej szukałem. Nie miałem jej nic do powiedzenia, chciałem tylko… być z
nią? Upewnić się, że z nią okej, tego chciałem. Lubie ją pocieszać i trzymać
jej rękę i bawić się jej włosami. Po prostu lub-
- Hej co tam koleś?
– Calum powiedział wsiadając do windy przerywając moje myśli.
- Nie mogę znaleźć
Erin – powiedziałem smutno. Jego twarz na krótko się zmieniła ale powróciła do
wcześniejszego wyrazu.
- Szukałeś
wszędzie?
- Wszędzie gdzie
powiedziałeś, wszędzie gdzie myślałem. Josie też nie ma, One Direction nic nie
wie. Michael wygląda jakby się nie przejmował – westchnąłem. Drzwi się
zamknęły. Chciałem wyjść ale było za późno.
- Nie opuściła
hotelu prawda?
- Iść gdzie?
Myślałem że mi powie? – zapytałem ale wzruszył ramionami, wyglądał na lekko
zasmuconego – Nie wiem co robić.
- Może powinieneś
iść spać, wyglądasz na wyczerpanego. I kiedy się obudzisz, może wrócić z
miejsca gdzie była – Calum wymusił uśmiech.
- Tak, może.
- Może – Calum
powtórzył, ale bardzo cicho.
Drzwi się otworzyły
a w nich ukazał się Ashton.
- Luke! – krzyknął.
- Też miło cię
widzieć Ashton – Calum z uśmiechem wyszedł.
- Musisz pójść do
swojego pokoju – Ashton rozkazał.
- Co, czemu?
- Erin-
- Erin co?
- Zostawiła ci-
- Zostawiła mi co?
- Przestań mi
przerywać! – krzyknął – Jest list.
Nie musiałem nic
więcej słyszeć. Odepchnąłem go ze swojej drogi.
Winda była za
wolna, biegłem po schodach, co drugi. Szybko wszedłem do środka.
Wbiegłem do pokoju
z nadzieją, że znajdę tam kartkę.
- Cholera Erin –
powiedziałem i podniosłem.
Luke,
Zacznę od tego co chciałbyś usłyszeć. Wybrałam Ciebie. Wybrałam
Cię raz i zawsze bym to zrobiła. Ashton sprawia mnie szczęśliwą, ale nie tak
jak ty, on nigdy nie będzie miał tego plusa. Odeszłam bo sądziłam, że nie będę
mogła tego powiedzieć Ashtonowi. Tak, to złe ale jemu też zostawiłam list. Haha
list, to takie głupie.
Oraz chcę Ci powiedzieć jak bardzo chcę z Tobą być, ale
nie mogę.
Josie i ja odjeżdżamy do Australii dzisiaj. Nie
powiedziałam Ci, bo wiedziałam że będziesz próbował przekonać mnie żebym tego
nie robiła. Nie próbuj tego robić teraz, będzie za późno.
Mam nadzieję, że spotkam Cię za rok kiedy wrócisz. Tak,
to długo.
Nie mam nic przeciwko temu co teraz zrobisz, bo nie masz
mnie do zmartwień. Tak bardzo Cię kocham Luke. Nie mogę wystarczająco
powiedzieć Ci jak Cię kocham. Sprawiłeś moje dzieciństwo za udane, tyle razy
byłam szczęśliwa i nie mogę wymarzyć sobie lepszego życia.
Do zobaczenia wkrótce, Luke’u Hemmings.
Nie.
Nie mogła odejść.
Nie jest za późno.
Nigdy nie jest za późno.
Wybiegłem z pokoju
i ruszyłem na dół schodami. Reszta chłopaków wyglądała na zmieszanych kiedy
wpadłem do poczekalni.
- Ona odchodzi. Nie
mogę pozwolić się odejść. Muszę jej powiedzieć… - przestałem mówić. Wyglądali
poważnie – Chwila… czy wy wiedzieliście…?
Wtedy to do mnie
dotarło. To dlatego Calum i Michael wymienili dziwne spojrzenia kiedy zapytałem
gdzie jest Erin. Dlatego Calum wyglądał smutno kiedy z nim rozmawiałem. Nie
jestem pewny co do Ashtona, ale oni wiedzieli.
- Wiedzieliście i
mi nic nie powiedzieliście. Zamierzaliście pozwolić jej wyjechać?
- Próbowaliśmy je
powstrzymać, wszyscy. Cóż Ashton się dowiedział niedawno, ale ja i Calum
naprawdę staraliśmy się je przekonać – Michael powiedział smutno.
- Ale mi nie
powiedzieliście, mogłem pomóc zmienić im zdanie.
- Mogłoby cię to
zmartwić, nie chciały żebyś wiedział – Calum powiedział a ja lekko pokiwałem.
- Muszę spróbować,
muszę iść i spróbować zobaczyć ją zanim odejdzie.
- Prawdopodobnie
jest już za późno – Ashton powiedział.
- Muszę spróbować.
- Okej, idź! –
Calum powiedział a ja zacząłem się szczerzyć.
- Mam nadzieję, że
zobaczę was wkrótce, Erin i Josie wrócą ze mną.
- Idź! Nie marnuj
czasu! – Calum krzyczał a ja zacząłem biec.
- Czekaj! – Ashton
krzyknął za mną.
- Co?
- Przekaż Erin, ode
mnie, dziękuje i że jej wybaczam – uśmiechnął się.
- Przekażę.
- Teraz biegnij! –
Ashton powiedział a ja zacząłem znowu biec.
Ludzie gapili się
kiedy wybiegłem z budynku i wbiegłem na ulicę. Samochody mnie mijały a ja
myślałem nad tym co mam zrobić.
Co ja robię?
Nie mam planu, nie
wiem gdzie jest lotnisko, jak się tam dostanę? Wiem dokładnie gdzie ona jest?
Wystawiłem rękę po
taxi, ale zostałem tylko ochlapany przez wodę. Przypomniałem sobie, że tour bus
jest za rogiem. Pobiegłem tam i na szczęście kierowca był w środku.
- Hej! Gdzie jest
najbliższe lotnisko? – zawołałem – Możesz mnie tam zabrać? – wszedłem zanim
odpowiedział, wzruszył ramionami i odpalił silnik.
Z planem czy bez
musiałem zrobić coś, wszystko.
Nie pozwolę ci tak
łatwo odejść Erin.
~*~
~Erin
POV~
Zdecydowałam zrobić
sobie spacer po lotnisku, nie chciało mi się siedzieć i czekać. Były małe
sklepy więc poszłam do nich, mimo że nie kupiłabym połowy rzeczy która tam
była.
Miałam jeszcze
dziesięć minut zanim otworzą bramki do mojego lotu i nie miałam nic do roboty.
Zjadłam kilka rodzajów jedzenia i ciągle chodziłam od kawiarni do kawiarni.
Może powinnam… nie,
nic dobrego z tego nie wyjdzie.
I tak to zrobiłam.
Mój telefon był wyłączony w torbie odkąd dostałam wiadomość od Luke’a. Nie
byłam na tyle odważna by zobaczyć co jeszcze mam. Mogłam się domyślić, że
przeczytali moje żałosne listy i próbowali rozmawiać ze mną. Albo mogli mnie
ignorować, że byłam głupia i się bałam żeby porozmawiać z nimi twarzą w twarz.
Na początku nie
było nic. Po minucie mój telefon był cały w nieodebranych wiadomościach i
połączeniach.
Ashton napisał mi
trzy wiadomości i dzwonił raz godzinę temu. Luke wysłał mi pięćdziesiąt
wiadomości i dzwonił do mnie co trzy minuty. Gapiłam się kiedy telefon zaczął
wibrować w mojej ręce. Luke pojawił się na ekranie a ja się nie poruszyłam. Nie
mogłam odebrać, co by powiedział?
Moja dłoń wcisnęła
zielony przycisk i przyłożyła telefon do ucha, wstrzymałam oddech.
- Erin? – Luke
brzmiał jakby mu ulżyło – Erin jesteś tam? Słyszysz mnie? Gdzie jesteś? Martwię
się Erin – jego głos brzmiał jakby się trząsł. Gdzie on był? – Jesteś tam? –
westchnął.
Jestem.
- Erin? – znowu
westchnął – Tutaj? – mruknął – Świetnie – jego głos był cichy jakby odkładał
telefon – Jesteś tam? – tym razem jego głos był czysty, jakby był z kimś. Ale z kim i gdzie?
Otworzyłam usta.
- Ja – połączenie
zostało przerwane.
Jesteś okropną
osobą Erin.
Zaczęłam wracać do
Josie gdy nagle usłyszałam jak wzywają nasz lot. W końcu mogłam stąd uciec.
- Gotowa? –
zapytała kiedy do niej doszłam.
- Tak, jestem
gotowa, zróbmy to – skrzywiłam się. Josie i ja weszłyśmy do samolotu i
zaczęłyśmy szukać naszych miejsc na tyle.
- Myślę, że pójdę
spać – powiedziała kiedy usiadłyśmy.
- Ja też, jestem
zmęczona, pewnie będę spała kiedy wrócę do domu.
- Nie mogę się
doczekać, żeby zobaczyć swoją rodzinę. Nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo
tęsknie za domem.
- Ja też –
odpowiedziałam. Co jeśli zobaczę Sophię albo Hope? Co bym powiedziała?
Przepraszam? Albo udawałabym, że nie wiem kim są.
Reszta samolotu się
zapełniła i miałam uczucie w brzuchu, że już nie muszę się niczym martwić.
Zaczęłam zasypiać kiedy instrukcja bezpieczeństwa zaczęła wyświetlać się na
ekranie.
- Czy dziewczyna
siedząca na miejscu 47D mogłaby przyjść do przedniej kabiny? - Co – Dziewczyna
z miejsca 47D proszona jest o przyjście na przód.
Josie jak i reszta pasażerów
spojrzała się na mnie.
- To ty – Josie
wyszeptała kiedy sprawdzałam swój bilet.
47D. Czemu ja? Co
ja zrobiłam?
Odpięłam pas i
ignorując wszystkie spojrzenia ruszył na przód samolotu. Była kurtyna
oddzielająca kabinę od pasażerów.
- Wszystko w porządku?
– powiedziałam odsłaniając kurtynę.
- Dlaczego mi nie
powiedziałaś? – moja głowa się odwróciła. Luke.
- Nie –
potrząsnęłam głową – Nie możesz tutaj być, upewniłam się że tu nie dotrzesz.
Dlaczego tu jesteś? Powiedziałam, że jest za późno.
Kręciło mi się w
głowie, coś mi mówiło że będzie próbował mnie powstrzymać, myślałam że będę
daleko od nich.
- Nie mogę
uwierzyć, że chciałaś odejść. Chciałaś odejść po zostawieniu mi takiej wiadomości –
Luke powiedział dając mi list do mojej piersi -
Jak bardzo chcę być z tobą ale nie mogę? – zacytował mnie.
- Tak Luke – powiedziałam zaciskając zęby.
- Dlaczego? Dlaczego nie możesz? – powiedział krzyżując
ręce.
- Odchodzę i spowodowałam dużo problemów – spojrzałam
gdzie indziej.
- Lubię to, lubię to jak nigdy nie jest pewnie i
bezpiecznie z tobą. Lubię jak wszystko z tobą jest wyzwaniem, to nas trzyma,
przez to jesteś interesująca – złapał mnie za rękę – Biegłem, kiedy się
dowiedziałem, że odjeżdżasz, biegłem prosto tutaj i jestem w tym samolocie.
- Jak wszedłeś tutaj bez biletu? – wyszpetałam wiedząc, że
to nie najważniejsze.
- Błagałem i prosiłem i… kupiłem bilet – zaśmiał się,
uśmiechnęłam się.
- Ale Luke, nie możesz wrócić do Australii! Co z
jutrzejszym występem?
- Nie jutro, pojutrze, nie ominę go bo wracasz ze mną –
powiedział, bardziej zażądał.
- Nie wracam Luke – powiedziałem dosadnie.
- Wracasz.
- Nie Luke, zostaję. Nie wracam tam – wyglądał na
zranionego.
- To moja wina?
- Oczywiście, że nie.
- To Ashton, kazał mi przekazać że dziękuje i ci wybacza,
nie ma żadnego problemu – rozejrzał się.
- To też nie Ashton – powiedziałam, ulżyło mi kiedy to
powiedział – Chcę wrócić i zobaczyć moją rodzinę, nie chce podróżować. Jestem z
was dumna, z tego co osiągnęliście i cieszę się że zabraliście mnie ze sobą,
ale… to nie dla mnie.
Łzy zaczęły lecieć po policzkach Luke’a.
- Nie chcę żebyś jechała – powiedział.
- Wiem, ale będę cię widziała.
- Za rok! – krzyknął.
- Może nie.
- Tak powiedziałaś – powiedział cicho.
- Nie chcę przerywać – powiedziała stewardessa – Ale musimy
ruszać – spojrzałam na Luke’a.
- Myślę, że to pożegnanie – powiedziałam kiedy zniknęła.
Nie odezwał się – Luke nie chciałam żeby to się stało, dlatego nic nie mówiłam.
Byłoby łatwiej gdybyś mnie nie widział.
- Nie byłoby, myślisz że bez zobaczenia cię będę normalnie
kontynuował swoje życie. Że po liście będę szczęśliwy i normalnie występował?
Tak myślałaś?
- Nie, ale-
- Nie rozumiesz że byłoby ze mną gorzej. Szukałem cię cały
poranek, nie żeby porozmawiać tylko żeby spędzić z tobą troche czasu. Lubie z tobą
przebywać i chciałem upewnić się że wszystko okej – nie zasługiwałam na niego.
- Przepraszam.
- Wiem – położył rękę wokół mnie – Zaraz będą kazali nam
się zamknąć.
- Powinieneś iść – powiedziałam a on się zaśmiał – Co?
- Nie idę – powiedział.
- Co?
- Słyszałaś! Znowu mnie wybrałaś. Muszę spędzić z tobą
trochę czasu.
- Co z występem?
- Znajdę potem lot jak będę w Australii.
- Zrobiłbyś to dla mnie?
- Zrobiłbym dla ciebie wszystko. Nawet gdybyś mnie nie
wybrała, próbowałbym cię powstrzymać.
- Dziękuje – uśmiechnęłam się – Wiesz, że po tych dwóch
lotach będziesz śmierdział?
- Tak.
- Będziesz zmęczony.
- Tak.
- Będzie drogo.
- Tak.
- Będziesz sam.
- Wiem.
- Będz-
- Erin, przestań przekonywać mnie żebym nie jechał,
podjąłem decyzję. Kupiłem bilet, tak nie mam ubrań, ale nie obchodzi mnie to.
Po prostu chcę z tobą być.
- Dziękuje Luke.
- Nie ma za co Erin – powiedział przytulając mnie – Oh
Erin? – powiedział kiedy się odsunęliśmy.
- Tak Luke?
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
______________________
Wow.
Trochę płakałam jak tłumaczyłam idk.
Co sądzicie o wyborze? Dobrze zrobiła?
Tak trochę mi dziwnie, że to już koniec AYJY. Ale jutro jeszcze pojawi się epilog + podziękowania.
Do jutra xx